Co zrobić, by przeżyć? Działacze Ligi Polskich Rodzin, balansującej w sondażach na granicy progu wyborczego, coraz ostrzej spierają się o strategię przetrwania. Temperaturę w partii podnoszą domniemania, że Prawo i Sprawiedliwość od kilku tygodni próbuje rozbić Ligę. Dodatkowo awanturę wywołały publikacje „Naszego Dziennika”, przedstawiające rozłamy w LPR i stawiające pytanie – czy z PiS współpracować, czy walczyć.
Roman Giertych
(na fot. obok Jarosława Kaczyńskiego) konsekwentnie forsuje opcję mocnego uderzenia w Prawo i Sprawiedliwość, Ligi opozycyjnej i twardej. Ale dużą siłę mają też zwolennicy koncyliacji. – Powinniśmy być łagodniejsi, dążyć do otwarcia się na różne środowiska, także dawniej związane z Ligą – jak Dom Ojczysty czy część Ruchu Patriotycznego. Przykład PiS pokazuje najlepiej, że w różnorodności siła – przekonuje Robert Strąk, wiceprezes Ligi. Politycy LPR z dłuższym stażem politycznym upatrują też źródła niepowodzeń w błędnej polityce kadrowej. Odmładzanie Ligi, zasilenie jej szeregów działaczami Młodzieży Wszechpolskiej, zamiast przynieść poprawę notowań, przyczyniło się do ich spadku. – Ludzie są oddelegowani do jakiegoś tematu i wypowiadają się, nawet jeśli nie mają o nim pojęcia, a wyborcy są dziś zbyt dobrze zorientowani, żeby się w tym nie połapać. Powinniśmy postawić na doświadczonych ekspertów – przyznaje polityk LPR. Osobista pretoria Romana Giertycha, której główną zaletą polityczną jest dyscyplina i karność, to dziś część partii, która najbardziej drażni pozostałych działaczy i która jak jej przywódca najbardziej opiera się jakiemukolwiek porozumieniu z PiS. Drugim dość spójnym środowiskiem są nieco starsi politycy, związani ze stowarzyszeniem Stronnictwa Narodowego, z ich strony Lidze nie grozi rozłam.