Niezwykłe są okoliczności zorganizowania tej wystawy. Podczas pobytu w Odessie dyrektor Zofia Gołubiew z Muzeum Narodowego w Krakowie zachwyciła się okazałymi, choć bardzo zaniedbanymi zbiorami tamtejszego, jednego z najstarszych na świecie, Muzeum Archeologicznego. Ustalono więc tak: Polacy poddadzą kolekcję bezpłatnej konserwacji, a Ukraińcy za darmo wypożyczą ją pod Wawel. I oto mamy finał owej kulturalnej transakcji. Krakowska wystawa zaskakuje różnorodnością, a jej tytuł „Skarby znad Morza Czarnego” nie do końca odpowiada bogactwu ekspozycji. Pokazywane eksponaty pochodzą bowiem z przeróżnych kultur: Mykeńczyków, Scytów, Sarmatów, Gotów, wikingów, Hunów, ze starożytnej Grecji i Rzymu. Najstarsze obiekty liczą sobie 7 tys. lat, najmłodsze – 700 lat. Wystawiono wyroby ze złota i srebra, ceramikę, przepiękne starożytne monety, a nawet budzące respekt potężne kamienne tzw. Baby Połowieckie. Duże wrażenie robią np. naczynia z IV tysiąclecia p.n.e. (tzw. kultura trypolska) z dekoracjami jako żywo przypominającymi współczesne malarstwo abstrakcyjne czy terakotowe ludzkie figurki z początku naszej ery z wykopalisk w Kerczu. W sumie ponad pięćset wyrobów, składających się na imponującą panoramę wielowiekowych dokonań ludów zamieszkujących nie tylko wybrzeże Morza Czarnego, ale i cały obszar cywilizacji śródziemnomorskiej.
Piotr Sarzyński
Skarby znad Morza Czarnego
, Muzeum Narodowe w Krakowie. Wystawa czynna do 4 czerwca