Okołopolityczne gremia w regionie, który do niedawna postrzegany był jako bastion prawicy, bo wydał na świat Mariana Krzaklewskiego oraz jego siostrę Barbarę Frączek, marszałka Stanisława Zająca, posła Zdzisława Pupę, senatora Józefa Frączka, żyją teraz spekulacjami, czy nowy wojewoda SLD-owski zasiądzie przy tym samym biurku pod krzyżem, na tle którego najchętniej fotografował się dotychczasowy Zbigniew Sieczkoś. Sam Sieczkoś, jak mówią jego przeciwnicy, nie powinien mieć kłopotów ze znalezieniem nowego zajęcia. Zasłynął z promiennego uśmiechu, z jakim przyjmował nawet dramatyczne sytuacje w regionie i z pewnością otrzyma propozycję pracy w reklamie pasty do zębów.
Na stanowisko wojewody przymierzanych było kilka osób. Został nim Zdzisław Siewierski, były wicewojewoda, dziś dyrektor jednej z firm w regionie. Uważa się, że na tę funkcję namaścił Siewierskiego już wcześniej sam prezydent Kwaśniewski, zaprzyjaźniony z nim od czasów działalności w ruchu młodzieżowym.
Ale sytuacja nieco się skomplikowała odkąd wiadomo, że rządzić będzie koalicja SLD-UP-PSL. Podkarpacie tradycyjnie uważane jest też za bastion ludowców. A to oznacza, że w kierownictwie Urzędu Wojewódzkiego mogą się pojawić koalicyjni koledzy.
Parcie na stołki
Wicewojewoda Marek Kuchciński, który jako poseł Prawa i Sprawiedliwości znalazł się w parlamencie, nie spodziewa się większej wymiany kadr – poza wojewodami i ich gabinetem politycznym. – Byłbym zdziwiony czystkami w Urzędzie Wojewódzkim, który w moim przekonaniu jest apolityczny – mówi. – A po drugie, czy SLD zastosuje system synekur, który tak zaszkodził obecnej władzy?
Synekury tworzyła posłanka Barbara Frączek, którą z tego powodu nazwano wielką kadrową. Jej ostatnia protegowana, szefowa Podkarpackiej Kasy Chorych, okazała się osobą nie do ruszenia, mimo gromów krytyki, jakie sypały się na instytucję.