Archiwum Polityki

Lepiej histeryzować, niż potem żałować

Profesor Mirosława Marody, z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, o naszej bezsilności wobec rzeczywistości politycznej

Janina Paradowska: – Co oznacza dla życia publicznego koalicja PiS z Samoobroną i Andrzej Lepper w rządzie?

Mirosława Marody: – W pewnym sensie nic. Mam dziwne przekonanie, że głównie będzie to kolejny temat do żartów. Utwierdzają mnie w tym reakcje rynku finansowego na wszystkie wydarzenia, jakie zachodzą w Polsce od października. Ludzie, którzy mają do czynienia z twardą rzeczywistością finansową, zachowują się spokojnie. Nic się więc nie zmieni, jeśli idzie o konkretne decyzje. Brak zmiany jednak jest też faktem, który wpływa na procesy kształtujące rzeczywistość. Obniżenie autorytetu państwa jest również faktem, który będzie miał swoje konsekwencje w przyszłości. Nie traktuję wejścia Leppera do rządu obojętnie. To skandal, ale jego źródła tkwią wcześniej; wówczas kiedy na skutek politycznych rachunków Lepper został wyjęty spod działania obowiązującego w Polsce prawa. Później skandaliczny był też fakt, że Lepper zdołał narzucić reszcie Sejmu język, jakim się posługuje, a większość przyjęła jego reguły gry. Rozkwit tego języka w debacie publicznej obserwujemy obecnie.

To panią dziś najbardziej irytuje w polskiej rzeczywistości politycznej?

Myślę raczej o poczuciu bezsiły, że ta rzeczywistość nie poddaje się żadnym racjonalnym regułom, kiedy usiłuje się ją objaśniać, polemizować z nią czy nawet wskazywać na ewidentne zyski, które mogłaby przynieść zmiana sposobu działania władzy. Poczucie bezsilności sprawia, że jedyną reakcją wobec tej rzeczywistości jest odwrócenie się do niej tyłem, ponieważ nie bardzo wiadomo, co innego można byłoby zrobić.

Socjolog nie może przecież przyjąć do wiadomości, że kształt życia społecznego jest wynikiem spisku, ponieważ to założenie gwałci całą jego wiedzę.

Polityka 16.2006 (2551) z dnia 22.04.2006; kraj; s. 28
Reklama