Nie wszyscy zdążyli pozbyć się w starym roku walut krajów, które od stycznia przeszły na euro. Stare marki, franki czy szylingi można wprawdzie wymienić i teraz, ale trzeba już za to zapłacić. Ponieważ Ministerstwo Finansów nie ogłosiło maksymalnych stawek prowizji za wymianę wycofywanych walut, banki ustaliły własne stawki, znacznie się między sobą różniące. Prowizja za wymianę banknotów kształtuje się od 1 do aż 20 proc., bilon zaś sprzedać musimy za półdarmo – bank żąda od 50 do 95 proc. prowizji. Swoich starych klientów banki często traktują ulgowo. Należy też pamiętać, że za kilka tygodni koszt wymiany wzrośnie jeszcze bardziej. Na przykład PKO BP do końca lutego pobiera 2,5 proc. prowizji od banknotów (ale nie mniej niż 3,60 zł), a potem rośnie ona do 3,5 proc. Z kolei bank Pekao SA proponuje 3-miesięczną lokatę terminową pod nazwą Eurowymiana. Adresuje ją do osób, które do końca tego roku wpłacą równowartość minimum 250 euro – wtedy bank naliczy im za wymianę preferencyjną prowizję – tylko 1,5 proc. (prowizja standardowa jest tam dwukrotnie wyższa). Niestety, dość mało atrakcyjne jest oprocentowanie lokaty – zaledwie 1,3 proc. w stosunku rocznym