Archiwum Polityki

Skóra Jaszczura

Wydana ostatnio książka Marii Janion „Żyjąc tracimy życie” jest jej najbardziej osobistym wyznaniem, odkryciem nie tylko radości wiedzy, ale i lęku przed utratą innych, poniechanych możliwości. Pociechą może być to, że dzięki poznawaniu, „żyjąc kształtujemy życie”.

Autorka we wstępnym „Wyjaśnieniu” odwołuje się do fascynującej ją niegdyś powieści Balzaka „Jaszczur” (1831), która w pełnym fantazji skrócie pokazuje liczne odmiany ryzyka i hazardu, pragnienie maksymalnego używania, ale również pokusę samobójstwa jako „ostatniego błysku wolności”. Bohater trafia do magazynu starożytności, będącego „cmentarzyskiem dwudziestu światów”, i przerażający nadmiar tej kolekcji przenosi go w świat fantastyki. Podarowana mu skóra jaszczura, kurcząca się z każdym nowym doświadczeniem, jest widomym znakiem pochłaniania życia przez życie, a gdy zostaje z niej już tylko cienki listek, bohater próbuje zastygnąć w bezruchu, bytować roślinnie. Umiera znużony pełną krańcowości szamotaniną i daremnymi próbami odmienienia losu.

Wielka objętościowo (410 stron) książka Marii Janion jest ogromną skórą jaszczura, stworzoną przez jej decyzję rozszerzenia swojego życia o utrwalony w kulturze dorobek. Wybierając wiedzę jako sposób na maksymalne zrozumienie sensu i ukształtowanie stylu bytowania, podejmuje się nieustającego wysiłku gromadzenia imponującej erudycji. Podany tu na zakończenie każdego eseju wykaz wykorzystanych lektur liczy setki, a w sumie tysiące stron. Dzisiaj taka realizacja życia wydaje się zjawiskiem niezwykłym, toteż Maria Janion ma swoich wielbicieli oraz ironistów.

Czytając spis rzeczy możemy uznać, że to istny „ogród nie plewiony”, mamy tu bowiem m.in. Jean-Paula i Chateaubrianda, Słowackiego i Gombrowicza, Kleista i Różewicza, Conrada i Celine’a, Grassa i Austera, Kafkę i Hannę Krall. Mamy także Amiela i jego słynny „Dziennik intymny”, obejmujący lata 1847–1881 i liczący skromne siedemnaście tysięcy stron! W „Dzienniku” usłyszała Janion „ten szmer życia mentalnego, który u ludzi trwa aż do ostatniej chwili”.

Polityka 2.2002 (2332) z dnia 12.01.2002; Kultura; s. 52
Reklama