Archiwum Polityki

Powiatowe rozmnożenie

Z Nowym Rokiem przybyło nam powiatów. Powiatowe prawa dostało 7 społeczności, które dwa lata temu walczyły o to w sposób najbardziej spektakularny (blokady, okupacja torów kolejowych) i wykazały się największym uporem. Można oczywiście uznać, że nic specjalnego się nie stało. Powiatów było 308, a obecnie – gdy prawa uzyskały m.in. Brzeziny, Lesko, Gołdap, Węgorzewo – jest 315, kolejne już czekają w kolejce. Najważniejsze jest przecież to, aby społeczności lokalne czuły się dowartościowane, miały poczucie wspólnoty, chciały coś zrobić. Jeżeli już przekroczono racjonalną barierę 200 powiatów, to nie ma powodów, by nie przekraczać jej nadal – tak twierdzą zwolennicy dalszego „rozdrabniania” mapy. Rzecz jednak w tym, że na razie wyłącznie mnoży się powiaty, od czego nie przybywa nikomu środków, a nic nie słychać o łączeniu najsłabszych, o tworzeniu związków powiatów, o współpracy. Nie ma też propozycji rozsądnej korekty całej reformy, na dobrą sprawę nadal nie wiadomo, do czego tak naprawdę służy samorządowe województwo. Zresztą zbliżają się wybory samorządowe, a więc lepiej nie narażać się lokalnym społecznościom i oczywiście mieć swoich partyjnych radnych i urzędników. Na pensje dla nowych urzędników powiatowych pieniędzy przecież wystarczy, na inne zadania jest ich i tak za mało.

Janina Paradowska

Polityka 2.2002 (2332) z dnia 12.01.2002; Komentarze; s. 13
Reklama