Archiwum Polityki

Ręce przy sobie!

W Szczecinie reality show „Kanalia i obrońcy kobiet” wymknął się spod kontroli.

Cała Polska mogła obejrzeć w telewizji, jak kilkuosobowa grupa stoczniowców szarpie i bije prezesa szczecińskich zakładów odzieżowych Odra. Atakujący mieli świadomość, że wszystko co robią jest rejestrowane przez zaproszone ekipy telewizyjne i radiowe. Był to więc swoisty reality show, mieszanina prawdziwych emocji i gry przed kamerami. Jeśli się obiecuje widowisko, to nie można zawieść. Gdyby nie kamery, zapewne nieszczęsny prezes Waluś, obsadzony w tym widowisku w roli kanalii, aż tak by nie oberwał. Może jednak zastanawiać, dlaczego bijący nie obawiali się, że obraz z kamer może być użyty przeciwko nim jako dowód w sprawie o pobicie? Tu dotykamy zjawiska z dziedziny psychologii tłumu.

Nietrudno wyobrazić sobie, jak nakręcały się emocje wśród ludzi maszerujących przez miasto, aby w obronie skrzywdzonych kobiet publicznie wymierzyć sprawiedliwość „złodziejowi”. Wystarczyła iskra. Jeśli dobrze pamiętam telewizyjny przekaz, pierwszy fizycznie zaatakował prezesa jakiś starszy, silnie podniecony i zdenerwowany mężczyzna. To on przełamał barierę, której dotychczas protestujący od miesięcy stoczniowcy nie przekraczali. Mogliśmy zobaczyć, jak rodzi się i rozlewa w tłumie agresja, jak do pierwszego doskakują następni, jak planowana „demonstracja desperacji” przeradza się w rzeczywisty lincz. Reality show wymknęło się spod kontroli. To ważna przestroga dla wszystkich organizatorów zbiorowego protestu.

Widać zresztą, że Komitet Protestacyjny Stoczni ma po tym zajściu nie lada zgryz. Z jednej strony muszą trzymać fason przed kolegami, stąd ta cała żenująca fanfaronada, której byliśmy świadkami w następnych dniach: oskarżanie telewizji publicznej, iż używając w komentarzu słowa warcholstwo „naruszyła godność robotników”; zapowiedzi, że dostanie się także innym złym prezesom; pogróżki, że nie pozwolą ukarać ani bijących, ani policjantów zawieszonych z powodu braku reakcji na przestępstwo.

Polityka 33.2002 (2363) z dnia 17.08.2002; Komentarze; s. 16
Reklama