Archiwum Polityki

Krzyż na stos

Wiele tajemnic otacza średniowiecznych Ubogich Rycerzy Świątyni, ale może najbardziej frapuje zagadka ich popularności siedemset lat po rozbiciu zakonu przez króla Francji Filipa Pięknego i papieża Klemensa V. Kolejnym dowodem tej nieśmiertelności jest bestseller Dana Browna „Kod Leonarda da Vici” i film nakręcony według tej książki, wchodzący właśnie na ekrany.

Pobożnego uczestnika wypraw krzyżowych Hugona de Payens ogarnęłaby święta zgroza, gdyby mógł zobaczyć, co zdarzyło się 18 marca 1314 r. On, rycerz francuski, założyciel i pierwszy mistrz zakonu templariuszy, ujrzałby bowiem, jak na straszną śmierć na stosie prowadzą Jakuba de Molay, ostatniego wielkiego mistrza zakonu. Dramat rozegrał się w Paryżu, na małej wyspie na Sekwanie, prawie dwieście lat po powstaniu templariuszy.

Wcześniej Jakubowi de Molay i drugiemu zakonnemu dostojnikowi odczytano wyrok wydany przez papieża Klemensa V: dożywotnie więzienie. Nagle obaj wykrzyknęli, że zakon jest święty, a do win przyznali się ze strachu przed torturami. Rzecz niesłychana! Upierając się, że są niewinni, templariusze wybierali śmierć, bo tak karano wyparcie się wcześniejszych zeznań przed trybunałami Kościoła. Jeszcze tego samego dnia władza świecka kościelną karę zmieniła z dożywocia na stos. Prócz de Molaya miało na nim spłonąć ponad trzydziestu innych templariuszy.

Według podań, mistrz Jakub oczekiwał na śmierć w płomieniach „ze złożonymi rękami, spojrzeniem skierowanym ku Najświętszej Panience, a ogień znosił z takim spokojem, że wprawiał wszystkich w najgłębszy podziw”. Ale na stosie wielkim głosem zdążył wezwać na sąd Boży tych, którzy go na nań posłali – króla Filipa i papieża Klemensa. Niech będą przeklęci, tylko Bóg będzie sprawiedliwym sędzią w sprawie między królem, papieżem i mistrzem templariuszy – tak osłupiały lud paryski odebrał ostatnie słowa umierającego rycerza. A kiedy stos zgasł, ludzie zebrali prochy i wrzucili je do Sekwany.

A Bóg jak gdyby usłuchał wołania ze stosu. Ledwo miesiąc po śmierci Jakuba de Molay umiera papież Klemens V. Pod koniec tegoż 1314 r. król Filip Piękny nie przeżywa upadku z konia. Jak Bóg rozsądził sprawę między wielką trójką, którą tak szybko miał już u siebie, wie tylko On.

Pomocnik Historyczny Nr 2/2006 (90012) z dnia 13.05.2006; Temat z okładki; s. 14
Reklama