Tak niskiego wzrostu cen nie było w Polsce od niepamiętnych czasów. W lipcu średnioroczna inflacja spadła do 1,3 proc., podczas gdy w całej strefie euro wynosiła 1,9 proc. Głównym sprawcą tej niespodzianki (oczekiwano inflacji rzędu 1,4–1,5 proc.) była taniejąca żywność i napoje bezalkoholowe. Jednocześnie produkcja przemysłowa, w stosunku do lipca ub.r., wzrosła o 6 proc. To dużo, ale nie dość, by poważnie liczyć na koniec gospodarczej stagnacji. Nikły popyt w kraju i za granicą nie uprawnia do wielkich nadziei na ożywienie. Dlatego rząd ciągle liczy na kolejne obniżki podstawowych stóp procentowych przez RPP. Z prognoz banków wynika, że w najlepszym razie do końca roku spadną one o 1–1,5 proc.
Polityka
35.2002
(2365) z dnia 31.08.2002;
Gospodarka;
s. 34