Archiwum Polityki

Wejście do Egiptu

Gdy prof. Kazimierz Michałowski wrócił po wojnie do Warszawy, przypominała ona ruiny starożytnego miasta, jeszcze niezupełnie odkopanego. Myślenie w tych warunkach o wydobywaniu spod ziemi dawno umarłych kultur wydawało się niedorzecznością. Zwłaszcza że archeologia klasyczna uchodziła wówczas za burżuazyjny kaprys. A jednak Profesor nie porzucił myśli o wykopaliskach. Wykorzystał pierwszą odwilż polityczną, by zorganizować misję.

Dlaczego Egipt? „Otóż w mniemaniu świata nauki, ale również w najszerszej opinii cywilizowanego społeczeństwa, aktualny poziom kultury danego kraju mierzy się tym, czy posiada swe własne wykopaliska w Egipcie – pisze prof. Michałowski w książce „Od Edfu do Faras”. – Niekiedy trudno w to uwierzyć, ale tak jest w istocie. Istnieją przecież wielkie instytuty archeologiczne w Grecji czy we Włoszech, niektóre o stuletniej już tradycji, a przecież nie ich działalność, choćby najbardziej spektakularna, stanowi w pojęciu przeciętnego człowieka miernik poziomu kulturalnego reprezentowanych przez nie krajów. Nie sposób tu wyłożyć bardzo skomplikowaną sytuację układów kulturotwórczych, wyjaśnić dlaczego właśnie i wyłącznie współzawodnictwo archeologiczne na terenie Egiptu decyduje w odczuciu opinii krajów cywilizowanych o tym, że kultura danego kręgu państwowego dorównuje wielkim kulturotwórczym ośrodkom dopiero wtedy, kiedy dane społeczeństwo daje wymowny wyraz własnych potrzeb w tym zakresie poprzez wprowadzenie wykopalisk w Egipcie”. To była idea i misja Profesora, którą realizował przez całe życie.

Olanda i Bolanda

Władze egipskie zaproponowały Polakom koncesję w Edfu, gdzie prof. Michałowski kopał wspólnie z Francuzami jeszcze przed II wojną światową. Tym razem odmówił. Uznał, że dopóki Francuzów obowiązuje zakaz prowadzenia wykopalisk w Egipcie ze względów politycznych, powinien być lojalny wobec kolegów, którzy mogli bez niego kontynuować prace, gdy Polska była pod hitlerowską okupacją, a tym bardziej przez 10 lat po ukończeniu wojny, ale tego nie uczynili. Wróci więc do Edfu z Francuzami albo wcale.

Wybór padł na Tell Atrib, jedno z największych miast starożytnego Egiptu, stolicę X nomu, leżącą w Delcie Nilu.

Polityka 11.2002 (2341) z dnia 16.03.2002; Społeczeństwo; s. 81
Reklama