Archiwum Polityki

Czarny punkt: Polska

Czerwone pasy w poprzek szosy, rozbity wrak na poboczu i wielka tablica ostrzegająca o wypadkach - tak Ministerstwo Transportu planuje oznakować 185 czarnych punktów, czyli najbardziej niebezpiecznych miejsc na polskich drogach. Będzie bezpieczniej - zapewnia minister Eugeniusz Morawski. Specjaliści nie są o tym przekonani.

Czarny punkt to odcinek drogi nie dłuższy niż kilometr, na którym w ciągu pięciu lat doszło do co najmniej dziesięciu wypadków. Takich punktów naliczono w Polsce 1211. Najczęściej są one zlokalizowane we wsiach i małych miastach, przez które przechodzą szlaki tranzytowe. Część z nich zostanie przebudowana, tak by metodami inżynierskimi wyeliminować zagrożenia. Najskuteczniejsze jest tworzenie obwodnic, jednak na to drogowcy nie mają wystarczających funduszy. Będą musieli się ograniczyć do mniej kosztownych zabiegów: prostowania łuków, poprawy kształtu i stanu nawierzchni, zmiany oznakowania itd. Część metod służyć będzie tzw. uspokojeniu ruchu, czyli wymuszeniu na kierowcach nieco wolniejszej jazdy. Osiąga się to poprzez budowę rond kompaktowych, czyli skrzyżowań z małą wypukłą wyspą centralną, tworzenie wysepek na przejściach dla pieszych, progów zwalniających itd.

Tam, gdzie nie uda się dokonać modernizacji drogi, pojawią się oznakowania ostrzegające kierowców. Wielkie tablice "Czarny punkt" z informacją, ile osób na tym odcinku drogi zginęło, a ile odniosło rany, mają skłonić kierowców do zachowania większej ostrożności.

Akcja znakowania czarnych punktów ma być finansowana ze środków pozabudżetowych. Pierwszą tablicę, w Bramkach koło Błonia, na trasie Warszawa-Poznań, sfinansowała Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Na kolejne - pieniądze mają wyłożyć sponsorzy. W zamian otrzymają prawo do umieszczenia swojego znaku firmowego na tablicy. Cena oznakowania miejsca będzie wynosić od 10 do 30 tys. zł i obejmie obok postawienia tablicy również wymalowanie czerwonych, poprzecznych pasów dudniących (przejeżdżając przez nie kierowca odnosi wrażenie, że jedzie szybciej niż w rzeczywistości, więc zwalnia). W niektórych miejscach staną też pomalowane na jaskrawy kolor wraki rozbitych aut.

Polityka 38.1998 (2159) z dnia 19.09.1998; Społeczeństwo; s. 78
Reklama