Niewielu znalazłoby się dziś w Polsce ludzi deklarujących się otwarcie jako wrogowie demokracji. Podobnie niewielu potępiałoby w czambuł podstawowe zasady wolnego rynku. Pod tym względem AWS nie różni się zbytnio od SLD. Ostre podziały występują gdzie indziej: w sferze wartości i swobód obywatelskich. Tu właśnie ścierają się ze sobą dwie postawy nie do pogodzenia. Nazwijmy je umownie rygoryzmem i liberalizmem.
W latach 70., jeszcze przed powstaniem Komitetu Obrony Robotników, w kręgach młodoliterackich podjęto debatę, której uczestnicy przywoływali spór pary dyskutantów z "Czarodziejskiej Góry" Tomasza Manna - dogmatycznego wielbiciela średniowiecza, profesora Naphty i zwolennika ideałów Oświecenia, wolnomyśliciela Settembriniego. Te dwie postawy posłużyły jako symbol zróżnicowanego stosunku do powinności i społecznych funkcji literatury, choć każdy wiedział, że autorowi "Czarodziejskiej Góry" chodzi o coś bardziej fundamentalnego. Naphta i Settembrini spierali się przecież o koncepcję wolności, wizje doskonałego państwa i społeczeństwa. Settembrini uświadamiał głównego bohatera powieści Hansa Castorpa, że Naphta jest jezuitą, Naphta zaś demaskował Settembriniego jako masona.
Duch Naphty ożył w dzisiejszej Polsce. Wcielił się w różne postaci życia publicznego, które, najogólniej mówiąc, stoją po stronie dogmatu, jedynie słusznej prawdy identyfikowanej zazwyczaj z Prawdą Objawioną bądź społeczną nauką Kościoła. Są wśród nich posłowie AWS, którzy zakwestionowali nowy kodeks prawa karnego, bo jest on, ich zdaniem, liberalny, czyli zły. Są bojownicy pierwszej linii walki z pornografią, zwolennicy kary śmierci tudzież karania więzieniem niedoszłych matek za aborcję. Są wreszcie ci wszyscy, którym słowo Europa kojarzy się źle, bo kojarzy się z laicyzacją i moralnym rozprzężeniem.
Duch Settembriniego żyje również, choć jego kondycja zdrowotna zdaje się nie lepsza od tej, jaką musiał się zadowalać Mannowski pensjonariusz sanatorium dla gruźlików. W porównaniu z "jezuitą", ten nasz "mason", zwany czasem przez adwersarzy szczekającym kundelkiem, wydaje się człowiekiem mało pewnym swoich racji, jakby miał przekonanie, że należy do gatunku wymierającego. Gdy mówi o wolności jednostki, swobodzie wyboru, czyni to nieledwie szeptem i prawie na każdym kroku stosuje usprawiedliwiającą figurę retoryczną.