Archiwum Polityki

Laury ze szklarni

Czy laureat olimpiady przedmiotowej to przyszły wybitny naukowiec bądź ekspert, czy jedynie sprawny uczeń, wyćwiczony w rozwiązywaniu specyficznych olimpijskich zadań, którego talent z czasem blednie? Czy szkoła z olimpijską metką jest kuźnią przyszłych noblistów, której elitaryzm należy wspierać, czy raczej deformacją systemu, zaniedbującego nieolimpijską większość?

Gimnazjalni trzecioklasiści przeglądają właśnie szkolne rankingi, porównując, które licea kształcą u siebie najwięcej olimpijczyków. Maturzyści trapią się, ile miejsc na wymarzonym wydziale zajmą za chwilę przyjmowani bez egzaminów olimpijczycy. Natomiast komitety organizacyjne olimpiad przedmiotowych gratulują rozrastającej się gromadzie finalistów i laureatów kolejnych wiosennych wygranych.

W ciągu ośmiu lat liczba uczniów startujących w szkolnych etapach olimpiad przedmiotowych zwiększyła się o ok. 40 tys. – podchodzi do nich obecnie ok. 220 tys. osób. W 1994 r. laureatów nazbierało się 425, w 2001 r. – 673. Olimpijską siłę napędową w dużej mierze tworzą szkolne rankingi oparte na tzw. wskaźniku olimpijskim, który w założeniu miał jedynie informować o olimpijskim wyniku szkół, w praktyce zaś traktowany jest przez uczniów i rodziców jako wyznacznik marki szkoły. Pytanie, czy liczba laureatów i finalistów olimpiad jest miarą wartości szkoły, zadaliśmy sześciu klasom, razem 157 uczniom z trzech szkół, które uplasowały się w tegorocznym rankingu „Perspektyw” i „Rzeczpospolitej” w pierwszej dziesiątce: VI LO im. Kochanowskiego z Radomia z wieloletnią tradycją olimpijską, XIII LO ze Szczecina, które wystrzeliło w rankingu dopiero w tym roku, i II LO im. Taraszkiewicza z Bielska Podlaskiego, które olimpijską pozycję zawdzięcza przede wszystkim nauce jęz. białoruskiego. 38 proc. uczniów zgodziło się, że sukcesy olimpijskie świadczą o szkole, dokładnie tyle samo zaprzeczyło, a 24 proc. wahało się. Co ciekawe, niemal jednogłośnie odrzucili powiązanie olimpiad z wartością szkoły zaprawieni w olimpijskich bojach uczniowie z Radomia. (Rozkład opinii – patrz ramka).

Utalentowany czy nauczony

– Najpierw startowałem w kangurach (konkurs matematyczny organizowany od III klasy szkoły podstawowej) – opowiada w holu gdyńskiego III LO im.

Polityka 19.2002 (2349) z dnia 11.05.2002; Społeczeństwo; s. 78
Reklama