Archiwum Polityki

Hienizacja postępująca

Hiena: padlinożerca, a w przenośnym znaczeniu człowiek bezwzględny, wykorzystujący innych w nieszczęściu. Metafora przylgnęła do świata mediów, ale hienizm wydaje się teraz intensywnie panoszyć jako technologia istnienia politycznego. Zresztą media, zwłaszcza tabloidy, co jakiś czas razem z politykami zasiadają do ponurych biesiad z nieszczęść i dramatów.

Oto historia samobójczej śmierci dziewczynki z gdyńskiego gimnazjum i pięciu chłopców, którzy są właśnie za to sądzeni. Czy po kilku miesiącach można spodziewać się ostudzenia emocji, racjonalnej dyskusji na ten temat? Nie, bo czołowy tabloid już jesienią ochrzcił tych nieszczęśników bandytami, co było przydatne ministrowi edukacji Romanowi Giertychowi do odpalenia akcji dyscyplinującej szkoły. Więc znów oglądamy na ekranach telewizorów upokorzonych rodziców i dzieciaki, przyprowadzane na salę rozpraw z rygorami przewidzianymi dla gangsterów.

Znów oglądamy zrozpaczoną rodzinę państwa Gołębiów, w których nieszczęściu politycy – minister Zbigniew Ziobro i szef CBA Mariusz Kamiński – znaleźli łatwy żer. Ci niezamożni, niespecjalnie wykształceni ludzie, dyżurni świadkowie oskarżenia w sprawie kardiochirurga G., prezentują przeświadczenia oparte na zrozumiałych emocjach, ale nie na wiedzy medycznej. Budzą zażenowanie. Lecz hienizm to przecież żerowanie na emocjach, umiejętne ich indukowanie u szerokiej publiczności. Niech w ludziach zagotują się gorycz, rozpacz, chęć powetowania krzywdy.

Albo odwrotnie: skoro publiczność odczuwa respekt i podziw dla zmarłej właśnie na raka młodej kobiety, która mimo dramatycznej perspektywy zdecydowała się urodzić dziecko, to dlaczegóż by nie podłączyć się pod takie emocje? Dajmy jej pośmiertny złoty krzyż zasługi.

Polityka 22.2007 (2606) z dnia 02.06.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama