Archiwum Polityki

Papiery Beaty

Tobiasz Niemiro, prezes Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia na rzecz Bezpieczeństwa, młody biznesmen (31 l.) z Olsztyna, przesyłkę z dokumentami w sprawie lustracyjnej Zyty Gilowskiej dostał w niedzielę 20 sierpnia. – Papiery przekazał mi pośrednik, też nie wiedział, o co tu chodzi – mówi Niemiro. Przejrzał te materiały i doszedł do wniosku, że niewiele z nich rozumie, chociaż nabrał pewności, że są korzystne dla Gilowskiej. – Nie znam jej, nie interesuję się polityką, nawet lustracja mnie nie emocjonuje, chociaż nie lubię esbeków – informuje. – Dla pani Gilowskiej zawsze miałem szacunek za jej podejście do gospodarki. Stanął przed kamerą z teczką, która niebawem stała się głośna na całą Polskę.

Tobiaszem Niemiro zainteresowała się gdańska prokuratura. Znajomy prawnik pocieszył go, że nie zrobił niczego, co byłoby niezgodne z prawem. Papierów nie ukradł, mają jawny charakter, nie zagrażają polskiej racji stanu, nie ujawniają tajemnic. Zwykłe meldunki esbeka tworzone na podstawie rozmów z osobą zarejestrowaną jako TW Beata. Opowieści o kilku naukowcach (ekonomistach) z Zachodu, którzy pojawiali się w Lublinie w latach 1984–89. Do tego na małych karteczkach napisana odręcznie analiza akt, punktująca absurdalność dokumentów. Treść tych notatek sugeruje, że stworzył je prawnik. Odnotował m.in. znajdujący się w aktach sprawy Gilowskiej meldunek z listopada 1984 r. Zauważył: „Prof. Gilowska została zarejestrowana jako TW Beata w roku 1986. Co ten dokument tu robi i dlaczego sąd nie zwrócił uwagi na tak oczywistą rozbieżność w datach?!”. Prof. Piotr Kruszyński, obrońca Zyty Gilowskiej, publicznie oświadczył, że to nie on wypuścił w świat dokumenty z teczki swojej klientki. Nie ma żadnych podstaw, aby nie wierzyć słynnemu adwokatowi.

Polityka 35.2006 (2569) z dnia 02.09.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama