Czterech Senegalczyków nacięło Nicolasa Sarkozy’ego na 170 euro. A było to tak. Jeden, pracujący w firmie dostarczającej usług operatorowi telewizji satelitarnej Canal+, miał dostęp do numerów kont bankowych jej klientów. Dwóch innych pracowało w punkcie sprzedaży telefonii komórkowej Orange. Czwarty zaś z tego korzystał, przerzucając koszty swoich licznych rozmów na – jak ustalono w śledztwie – 34 niewinne ofiary, w tym prezydenta Francji i jego tatę. W sumie okradł je na 40 tys. euro. Może by i nie wpadł, gdyby nie intensywne dochodzenie zarządzone przez prezydenta, który obawiał się, że to dziwne obciążenie jego konta to prowokacja. Proces pokaże, czy dzielna czwórka wiedziała, kogo skubie.
Polityka
11.2009
(2696) z dnia 14.03.2009;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11