Archiwum Polityki

Mój kłopot z panami K.

Mam kłopot z braćmi Kaczyńskimi. Bo zwykle zgadzam się z nimi w stu procentach. Ale przeważnie tylko do połowy zdania.

Bracia Kaczyńscy zrobili dla nas naprawdę dużo dobrego. Nie kiedyś tam, w latach 70., 80. czy 90., ale właśnie teraz. Bo są to pierwsi od lat naprawdę ważni polscy politycy, którzy do publicznej debaty skutecznie wprowadzili istotne, ale trudne, drażliwe lub nieostre, więc dotychczas uparcie przemilczane tematy.

Owacja

Żaden polski polityk będący przy władzy nie miał odwagi otwarcie mówić o rosnącym wciąż rozwarstwieniu, słabnącej spójności społecznej, niesprawiedliwości, wyzysku. Bracia Kaczyńscy to robią.

Żaden rządzący polityk od czasu ministra Kuronia nie wpadł na pomysł, żeby o państwie mówić nie tylko jako o wielkim przedsiębiorstwie, ale też jako o wspólnocie ludzi, których łączy coś więcej niż produkcja, handel i konsumpcja. Kaczyńscy taki język odkryli i zalegalizowali.

Żaden lider większości nie odważył się na wielką antykorupcyjną krucjatę ani na zadarcie z egoistycznymi i niewydajnymi korporacjami prawników, zwłaszcza z niefrasobliwymi sędziami i z lękliwymi prokuratorami. Bracia Kaczyńscy się na to odważyli.

Żaden czołowy polityk nie miał od lat dość odwagi czy przenikliwości, żeby otwarcie powiedzieć, że polskie media działają gorzej, niż powinny, a zwłaszcza by podjąć niezwykle delikatną kwestię relacji między mediami a władzą i jej tajnymi służbami. Kaczyńscy robią to brawurowo.

Żaden polski prezydent ani szef będącej u władzy partii nie miał odwagi publicznie powiedzieć, że szkoła nie tylko uczy, ale też wychowuje i trzeba się zdecydować, do czego ma wychowywać. Bracia Kaczyńscy to mówią.

Żaden czołowy polityk nie miał odwagi powiedzieć, że w nowoczesnym świecie, w epoce globalizacji, zbiorowa tożsamość staje się wyzwaniem, przed którym także państwo nie może się uchylać, i żaden ważny polityk nie potraktował poważnie kryzysu demograficznego.

Polityka 10.2006 (2545) z dnia 11.03.2006; Temat tygodnia; s. 24
Reklama