Archiwum Polityki

Kasyno Wall Street

Fala skandali i bankructw ograbiła miliony ludzi z pieniędzy i złudzeń oraz mocno nadszarpnęła reputację wielkiego biznesu. Poniesione przez Amerykę straty są – jak się szacuje – wyższe, niż kosztowały skutki ataku terrorystów sprzed roku.

Stan posiadania amerykańskich gospodarstw domowych skurczył się w ciągu ostatnich 18 miesięcy o około 5,5 bln dol., czyli o 13 proc. Jeśli rychło nie nastąpi cudowna metamorfoza giełdy, to 2002 r. będzie trzecim z rzędu rokiem, kiedy majątek Amerykanów zmalał. Byłby to pierwszy taki przypadek w ciągu ostatniego półwiecza. Tę ogromną stratę trzeba jednak widzieć w kontekście tego, co ją poprzedziło – od końca 1994 r. do początku 2000 r. majątek Amerykanów wzrósł o 18 bln. Są więc dziś znacznie bogatsi niż 8 lat temu.

Na pytanie, czy skandale poważnie ich dotknęły, tylko 25 proc. ankietowanych Amerykanów odpowiedziało twierdząco, ale aż 48 proc. uważa, że podobne szalbierstwa w przyszłości mogą zaważyć na losach ich rodzin. Innymi słowy: to co się stało, było karygodne, ale jakoś to przełkniemy. Ale gdyby się to miało powtórzyć, to całkiem inna para kaloszy.

Już teraz zresztą apetyt na giełdę mocno osłabł. W lipcu br. nastąpił rekordowy odpływ pieniędzy z funduszy akcyjnych. Inwestorzy wycofali 52,6 mld dol., a za połowę tej sumy kupili obligacje. Po ataku na WTC z funduszy wyciekło 30 mld. Parę lat temu Amerykanin potrzebował silnej motywacji, aby nie kupić akcji. Dziś potrzebuje silnego dopingu, żeby je kupować. Wielu upatruje w każdej firmie potencjalnego Enronu. Czy oznacza to, że Amerykanie odejdą od inwestowania w giełdę? To akurat wydaje się mało prawdopodobne. Choć ostatnie miesiące nauczyły ich, że w potocznie zwanym kasynie Wall Street można równie łatwo wygrać, co przegrać, alternatywy dla giełdy nie są dziś specjalnie atrakcyjne. Lokaty w banku przynoszą około 1 proc. zysku, pięcioletnie obligacje rządowe około 3 proc. Można zainwestować w nieruchomości, ale po pierwsze, nie ma żadnej gwarancji, że się na nich zarobi, a poza tym są one mniej płynne, a koszty transakcyjne zakupu i sprzedaży są wysokie i zjedzą sporą część potencjalnego zarobku.

Polityka 38.2002 (2368) z dnia 21.09.2002; Gospodarka; s. 44
Reklama