Akcjonariusze Elektrimu w coraz większym tempie wymieniają prezesów spółki z nadzieją, że może któryś dokona cudu i uratuje ją przed bankructwem. Powodem dramatu jest gigantyczne zadłużenie, do jakiego doprowadziła zdymisjonowana w ubiegłym roku prezes Barbara Lundberg. Wierzyciele domagają się pieniędzy, a w kasie pusto. Kolejni prezesi (Waldemar Siwak, Jacek Krawiec i Maciej Radziwiłł) usiłowali dogadać się z wierzycielami, ale bez rezultatu. W tej sytuacji prezes Radziwiłł złożył w sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości i natychmiast został przez radę nadzorczą zdymisjonowany. Zastąpił go Wojciech Janczyk, do niedawna wiceminister infrastruktury.
Janczyk (l. 38), inżynier i magister zarządzania, absolwent Uniwersytetu Londyńskiego, stracił rządową posadę po fali krytyki, gdy wyszło na jaw, że podpisał kontrakt z firmą PricewaterhouseCoopers na wyjątkowo kosztowne usługi doradcze dotyczące programu budowy autostrad. Przez ostatnie dziesięć lat Wojciech Janczyk kierował spółką doradczą BMF, należącą do Grupy BRE Banku, znaną dziś jako BRE Corporate Finance. BMF była m.in. doradcą prywatyzacyjnym sektora naftowego. Janczyk jest uważany za najbardziej zaufanego współpracownika prezesa BRE Banku Wojciecha Kostrzewy. I to zapewne zadecydowało o jego wyborze. Kostrzewa podjął hazardową decyzję inwestując 150 mln zł w akcje upadającego Elektrimu i nie chciałby stracić tych pieniędzy. Janczyk ma podjąć kolejną próbę porozumienia z wierzycielami i zapobiec ogłoszeniu upadłości spółki.