Szczurobot: szczur-cyborg kierowany zdalnie falami radiowymi przetwarzanymi na impulsy nerwowe wewnątrz jego mózgu. Idzie posłusznie tam, gdzie mu się każe. Słucha komend wystukanych na klawiaturze laptopa z nadajnikiem. – Czuję ciarki na plecach, jak na nie patrzę – zwierza się dr Sanjiv Talwar ze State University of New York, konstruktor szczurobota. Zwierzę przeciska się przez wąskie szczeliny, wdrapuje na drzewo. Skoczy w przepaść, jeśli mu kazać. Czyżby kolejna sadystyczna zabawa dziewczynek i chłopców w białych fartuchach, którzy kiedyś nadmuchiwali żaby, a teraz mają do dyspozycji laboratoria i sześciocyfrowe budżety? Nie, a przynajmniej nie tylko.
Szczur-zbawca
Konstruktorzy szczurobotów – mieszkańcy dotkniętego we wrześniu ubiegłego roku tragedią Nowego Jorku, mają nadzieję, że zdalnie sterowane szczury posłużą w przyszłości do ratowania uwięzionych w gruzach ofiar katastrof. – Bez problemu poruszają się po gruzowiskach – mówi dr John Chapin, kierownik zespołu.
W akcji ratowniczej po ataku na World Trade Center posługiwano się zarówno specjalnie tresowanymi psami, jak i robotami. Lecz pies nie przeciśnie się przez rurę ani nie wdrapie na dużą wysokość. Co gorsza, psy po kolejnych porażkach i znalezieniu martwych osób traciły chęć do pracy, zapadały na „psią depresję” i nie chciały szukać dalej. Nie pomagały przekonać ich do tego ani smakołyki, ani pieszczoty.
Mechaniczne roboty są co prawda pozbawione emocji i odporne na bardzo wysokie temperatury czy trucizny, lecz są po prostu głupie. Całkowicie zdane na operatora, mają kłopoty nawet z wejściem po schodach. Szczuroboty zaś łączą w sobie zwinność i węch gryzonia oraz wiedzę i inteligencję człowieka, który nim kieruje.