Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej, czytając doniesienia o planach połączenia państwowych spółek telekomunikacyjnych ma wrażenie powrotu do przeszłości. Przecież to słynny KOT Kaczmarka! KOT, czyli Krajowy Operator Telekomunikacyjny, był pomysłem pierwszego ministra skarbu w rządzie Leszka Millera Wiesława Kaczmarka. Przewidywał skonsolidowanie wszystkich aktywów telekomunikacyjnych pozostających w rękach spółek Skarbu Państwa – Tel-Energo, NOM, Telbanku, NASK, Telekomunikacji Kolejowej, Telefonii Dialog, a być może również Polkomtela. Zadanie stworzenia KOT, który miał być pomysłem na przełamanie monopolu Telekomunikacji Polskiej, powierzono właśnie Andrzejowi Arendarskiemu, w owym czasie prezesowi spółki Tel-Energo (zarządzającej siecią łączy telekomunikacyjnych należących do Polskich Sieci Elektroenergetycznych).
– To była świetna koncepcja. Potwierdzały to analizy specjalistów – zachwyca się Arendarski. – Szkoda, że się nie udało jej zrealizować.
Na przeszkodzie stanęły partykularne interesy. Kolejarze powiedzieli, że swojej sieci telekomunikacyjnej nie oddadzą, bo to zagraża bezpieczeństwu na torach. NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa) nie bardzo wiadomo, do kogo należy, więc nikt nie był władny podjąć w jej sprawie decyzji. I tak kolejne elementy KOT wypadały z układanki. Kiedy ministrem skarbu przestał być Wiesław Kaczmarek, skończyło się polityczne wsparcie i cała sprawa umarła śmiercią naturalną.
Drugie życie KOT-a
Okazuje się, że rząd Kazimierza Marcinkiewicza nosi się z zamiarem wskrzeszenia KOT. Konsolidacja miałaby objąć zbliżony zestaw spółek. Istotnym elementem ma być tu Polkomtel – operator sieci Plus GSM. To spółka, w której udziałowcami obok gigantów kontrolowanych przez Skarb Państwa (PSE, Orlen, KGHM, Węglokoks) są także dwaj udziałowcy zagraniczni (Vodafone, TDC).