Jako nałogowy czytelnik gazet (jestem studentem dziennikarstwa) zauważyłem, że od wielu miesięcy prawie każdy numer tygodnika „Wprost” zaczyna się dużą autoreklamą (załączam wycinek z ostatniego wydania).
Otóż informacja ta wzbudziła we mnie pewien dysonans poznawczy zwłaszcza po tym, gdy na zajęciach dowiedziałem się, jakie są prawdziwe wyniki sprzedaży wymienionych tytułów. Związek Kontroli Dystrybucji Prasy ogłosił bowiem niedawno, weryfikowane przez audytorów, dane o sprzedaży pism za drugi kwartał br. Wynika z tego, że „Newsweek Polska” sprzedawał w tym czasie średnio 235 tys. egz., „Polityka” 222 tys., a „Wprost” – 176 tys. W związku z tym mam kilka pytań:
1. Jak to jest, że pismo, które sprzedaje najmniej egzemplarzy, jest, jak podaje, „największym tygodnikiem informacyjnym”?
2. Jeśli jest prawdą, że „Wprost” ma 2 575 457 czytelników (co za dokładność!), to oznacza, że każdy egzemplarz tego pisma jest czytany przez prawie 15 osób. Mówiono mi na studiach, że zwykle jeden numer tygodnika czytają statystycznie co najwyżej 3 osoby. 15 osób na jeden egzemplarz to jest niesamowite, bo jeśli np. ja kupuję „Wprost” tylko dla siebie, to następny nabywca musi go kolportować wśród 30 osób.
3. Jak to się dzieje, że mimo spadku sprzedaży „Wprost”, w ciągu roku o kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy, w statystykach firmowanych przez Polskie Badania Czytelnictwa pozycja tego pisma nie tylko nie spada, lecz wręcz rośnie?
4. Jak to jest, że najsłabiej kupowany tygodnik ma aż taką przewagę w tych badaniach, na które się powołuje? I co pokazują te badania, jeśli tak rażąco odbiegają one od rzeczywistości rynkowej?
5. Wreszcie, kto i kiedy zaliczył „Politykę” i „Wprost” do tej samej kategorii czasopism?