Piętnaście lat temu rynki europejskie okazały się jeszcze bardziej nerwowe niż Wall Street. Giełda londyńska w ciągu trzech tygodni straciła 32 proc. Giełdy we Frankfurcie i w Paryżu – 36 proc. i 33 proc., choć zajęło im to więcej czasu – dołek odnotowano w styczniu 1988 r. W Tokio spadek wyniósł „zaledwie” 17 proc.; jest to natomiast jedyna wielka giełda, na której notowania w „czarny poniedziałek” były znacznie wyższe niż obecnie.
W rok 1987 gospodarka światowa wkraczała w niezłej kondycji. Był to piąty rok ożywienia gospodarczego. Stosunkowo niskie wskaźniki inflacji i bezrobocia nie wróżyły większych kłopotów. 8 stycznia Dow Jones po raz pierwszy przekroczył barierę 2000. Prześcigano się w przepowiedniach kolejnych rekordów.
Krajobraz zaczął się jednak szybko zmieniać. Najpierw Brazylia zawiesiła spłatę odsetek od swego długu, co wywołało gwałtowny spadek notowań dolara. Wkrótce potem rozlała się fala skandali giełdowych.
W piątek 16 października irańskie rakiety trafiły amerykański tankowiec u wybrzeży Kuwejtu. Trzy dni później, rankiem „czarnego poniedziałku”, dwa okręty marynarki wojennej USA ostrzelały irańskie platformy naftowe w Zatoce Perskiej. W połączeniu z lawiną mało radosnych, choć jeszcze parę dni wcześniej ignorowanych wieści gospodarczych – wzrost stóp procentowych, wzrost cen ropy, rosnący deficyt, spadek wartości dolara – przepełniły czarę goryczy.
W przeciwieństwie jednak do tego, co się wydarzyło podczas wielkiego kryzysu w 1929 r., kiedy to paniki nie dało się powstrzymać i cały rynek pogrążył się w chaosie na wiele lat, tym razem akcje stosunkowo szybko odbiły od dna. W niespełna dwa lata giełda nowojorska odrobiła wszystkie straty.
To, że reperkusje „czarnego poniedziałku” okazały się łagodne, a obawy o globalną recesję szybko ustąpiły, było w dużym stopniu zasługą szybkiej i sprawnej interwencji banków centralnych, przede wszystkim amerykańskiego banku centralnego – Urzędu Rezerwy Federalnej, którego szefem, decyzją Ronalda Reagana, na kilka miesięcy przed krachem, został Alan Greenspan – do dziś na tej samej posadzie.