Nigdy wcześniej generał-elekt nie miał wątpliwości co do przyjęcia najwyższej funkcji w zakonie. Na czym więc polega demokracja po paulińsku, że dopiero po ogłoszeniu wyników głosowania zadawane jest obowiązkowo pytanie: czy wybrany przyjmie stanowisko generała? – Wybory u nas odbywają się w dwóch wymiarach: formalnoprawnym i metafizycznym, nadprzyrodzonym – tłumaczy ojciec Andrzej Napiórkowski z krakowskiego klasztoru Na Skałce, przewodniczący kapituły, pracownik naukowy w krakowskiej akademii papieskiej.
Kapituła rozlicza i głosuje
Demokratyczne mechanizmy paulini praktykowali przez wieki, ale wybranego przez siebie generała – była to dożywotnia funkcja – musiał jeszcze zatwierdzić papież, a bywało, że Watykan wprost mianował głowę zakonu. Pierwszym generałem z wyboru, po odtworzeniu zakonu na początku XX wieku, został w 1931 r. o. Pius Przeździecki. Wybór regulowała zmieniona rok wcześniej Konstytucja Zakonu św. Pawła Pierwszego Pustelnika. Zgodnie z nią dekret o zwołaniu Kapituły Generalnej, najwyższej władzy paulinów, wydaje kończący sześcioletnią kadencję generał zakonu – obecną kapitułę zwołał o. Stanisław Turek wybrany w 1996 r. Generał wyznacza też okręgi wyborcze dla rozrzuconych po całym świecie 500 paulinów, reprezentujących 50 klasztorów. Jeden okręg mogą tworzyć np. zakonnicy z Belgii i Włoch. Musi bowiem znaleźć się w nim dziesięciu paulinów, którzy wybierają delegata do kapituły: – Może nim zostać zakonnik, który złożył śluby wieczyste, w konstytucji nazywane profesją – mówi ojciec Stanisław Tomoń z klasztoru na Jasnej Górze. Paulin może składać profesję czasową na rok lub trzy lata i ponawiać ją przez dziewięć lat od ukończenia nowicjatu. Jeżeli nie czuje powołania, to żegna się z zakonem.