Archiwum Polityki

Ministrant, minister, sternik

Przedstawienie teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy „Obywatel M. – historyja” obrosło legendą, jeszcze zanim powstał tekst sztuki. Wystarczyło, że autor tekstu i reżyser ogłosili, że jej bohaterem będzie Leszek Miller. Premiera miała odbyć się 30 marca, ale inaugurowanie spektaklu o komunistycznym polityku w Wielką Sobotę mogłoby zostać uznane za profanację. Przedstawienie przełożono na 6 kwietnia.

Obywatel M., który najpierw zostanie ministrantem, potem sekretarzem PZPR, a na koniec premierem, w spektaklu ma na imię Ludwik.

– Panie Boże, Matko Boska Częstochowska Przenajświętsza i Wszyscy Święci proszę, ześlijcie rozum na mojego Ludwika, żeby mądry był i wyrósł na porządnego człowieka. No i żeby coś osiągnął, ale bo ja wiem, czy z takim rozumem da radę – modli się w jednej z pierwszych scen spektaklu matka Ludwika M. Jest rok 1954, a matka Ludwika marzy, by syn, którego wychowywała bez ojca, został księdzem.

Reżyser spektaklu i dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy Jacek Głomb mówi, że „Obywatel M. – historyja” nie będzie ilustracją życiorysu Millera, ale opowieścią o karierze zwykłego chłopaka, który z Żyrardowa trafił na salony.

Zamiast Makbeta

Scenariusz powstał na zamówienie. Pomysł był Bartosza Straburzyńskiego, kompozytora muzyki do „Ballady o Zakaczawiu”, największego dotąd sukcesu legnickiego teatru (POLITYKA 49/2000). Tekst napisał współautor scenariusza „Ballady...” Maciej Kowalewski, aktor, najbardziej znany z telewizyjnego sitcomu „Lokatorzy”.

Wiedziałem, że to nie może być tylko political story, które umrze wraz z najbliższymi wyborami – mówi. – Dlatego losy M. były jedynie pretekstem do napisania o ostatnich 50 latach historii Polski. O mechanizmach dochodzenia do władzy w PRL. Jest w nich tragizm i śmieszność drogi życiowej każdego człowieka, który w tym czasie żył, a nie tylko tragizm czy śmieszność życia Leszka Millera.

Jacek Głomb mówi, że pomysł wystawienia sztuki o żyjącym polityku nie jest wcale nowy. Teatr robił takie rzeczy od wieków.

Oczywiście, moglibyśmy po raz kolejny wystawić „Makbeta” – dodaje.

Polityka 14.2002 (2344) z dnia 06.04.2002; Kultura; s. 54
Reklama