Archiwum Polityki

Tanie grzanie?

Węgiel, gaz, olej, drewno, słoma, a nawet słońce i ziemia – wszystko może posłużyć do ogrzania domu. Latami przywykli do marnotrawienia ciepła, uczymy się dziś, jak je oszczędzać. Żeby jednak było taniej, najpierw musi być drożej.

Anna Klimaszewska mieszka w domku jednorodzinnym na osiedlu Buczka w Suwałkach. Dom był budowany w latach 70., kiedy nie było innego ogrzewania niż węglowe. I tak zostało do dzisiaj. Właścicielka chętnie zmieniłaby na inne, wygodniejsze w eksploatacji, ale oprócz pieca musiałaby wymienić także wszystkie przewody i grzejniki. A na taki wydatek jej nie stać.

Przed zimą zaopatrzyła się w 5 t węgla i 10 m sześc. drewna. Wiadomo, w Suwałkach z zimą nie ma żartów. W sumie zapłaciła 2,5 tys. zł. Do tego musi też doliczyć opłatę za wywóz pojemnika z popiołem – 15 zł na miesiąc. Oszczędza, jak każdy w dzisiejszych czasach, ale nie marznie. Zaczyna palić, gdy rozpoczynają się chłody. Stara się utrzymywać przez całą dobę jednakową temperaturę, ale piec centralnego ogrzewania jest stary, więc nie jest to łatwe. Musi dorzucać węgla co najmniej trzy razy w ciągu dnia, w tym po raz ostatni – wieczorem – solidniejszą porcję. Trzeba przy tym uważać, by nie było za gorąco i nie trzeba było wietrzyć, bo to – jej zdaniem – czyste marnotrawstwo. Przy takim zużyciu opału woda w kranach jest letnia; żeby nadawała się do kąpieli, trzeba dorzucić do pieca.

Anna Klimaszewska jest i tak w niezłej sytuacji, bo co roku może sobie pozwolić na kupno wystarczającej ilości opału. Jej sąsiedzi, posiadający takie same piece, oszczędzają paląc drewnem albo trocinami i tylko przy wielkim mrozie podrzucają trochę węgla. Inni zdobywają w miejscowej fabryce mebli ścinki poprodukcyjne pokryte chemikaliami, choć oficjalnie odpadów kupić nie można. Palą się jak pochodnia i nikt się nie zastanawia, że opary mogą być szkodliwe. Są nawet i tacy, którzy oszczędzają paląc odpadami gromadzonymi przez całą wiosnę i lato – plastikowymi butelkami po napojach, torbami, gazetami, kartonami.

Polityka 44.2002 (2374) z dnia 02.11.2002; Gospodarka; s. 34
Reklama