Daniel Olbrychski znalazł dla siebie nową rolę, w której czuje się naprawdę dobrze. Jest to rola krytyka krytyków. Zadebiutował w tym wcieleniu z okazji premiery „Pianisty”, gromiąc krajowych dziennikarzy, którzy zamiast paść w szyku zwartym na kolana przed Romkiem Polańskim (bo Olbrychski zwraca się do Polańskiego „Romku”), zarzucali filmowi to i owo. Olbrychski napiętnował krytyków po nazwiskach i niektórzy do tej pory rumienią się ze wstydu. Teraz aktor wyraził swój sąd o krytykach aż w dalekim Nowym Jorku, gdzie gościł z okazji prezentacji „Zemsty” Andrzeja Wajdy, w której odtwarza z powodzeniem safandułę Dyndalskiego. Jak podawały gazety, Olbrychski doceniając w pełni entuzjazm amerykańskich widzów, powiedział, iż jest to zemsta na krytykach polskich, którzy nie potrafili się tak pięknie zachwycać. Tym razem nazwiska nie padły, ale nie wiadomo, co jeszcze się zdarzy przy okazji kolejnych zagranicznych pokazów „Zemsty”. Jak tak dalej pójdzie, to krytyka krajowa zostanie ostatecznie zdyskredytowana w oczach opinii światowej. Wtedy wreszcie Olbrychski będzie mógł być krytykiem samego siebie. AN