Pośród dziesiątków skazanych z paragrafu 148, których poznałam, tylko dwóch uznało, że ponoszą winę i zostali słusznie ukarani. Inni mówili: cierpię za nic.
Zabójca mówi często: masz za swoje bydlaku. Degraduje, poniża ofiarę, dehumanizuje ją. Czuje się wówczas od niej lepszy. Słusznie wymierza „bydlakowi” karę. To psychiczna samoobrona człowieka. Zresztą przy długo trwającym śledztwie sam czas zaciera winę i pozbawienie wolności jest wówczas odbierane nie jako kara, lecz szykana. Obserwuję, że wbrew oczywistym faktom oskarżeni zaczynają głęboko i naprawdę wierzyć w swoją niewinność.
Jan Gala nie ma poczucia winy.
Nie mam prawa kwestionować wyroku sądu, który zapadł w jego sprawie. Cieszę się, że prezydent go ułaskawił. A policjanci otrzymali, co bardzo ważne, informację, że państwo stoi za nimi, że ochrania swych funkcjonariuszy.
Bandyci zabili ostatnio policjantów w Nadarzynie, potem w Czechowicach-Dziedzicach. Sprawa Jana Gali na tle tych wydarzeń jakby się coraz bardziej rozmywa. Opinia publiczna zdaje się utożsamiać ułaskawienie z oczyszczeniem z winy. Galę skazał ten sam sędzia, który wcześniej uwolnił od winy mieszkankę Chotomowa. Ona strzelała do złodziei, jak orzekł sąd, w obronie własnej.
Czego innego wymaga się od policjantów, a czego innego od osoby nienawykłej do obcowania z bronią. I to zapewne sąd wziął pod uwagę.
Oczekuje się zapewne, że policjant będzie dzielniejszy, bardziej opanowany.
Ale to mit. Policjanci boją się tak samo jak każdy normalny człowiek. Widziałem kiedyś jednego z nich, wprost trzęsącego się ze strachu, w czasie banalnej interwencji. Większości spośród nich nie uczy się posługiwania bronią w sytuacjach ogromnego napięcia emocjonalnego.