– Nazywam się Nimrod Vider, lat 24, syn Zeeva. To po pierwsze. Po drugie, jestem obywatelem Izraela, po trzecie, jestem Żydem. Minął miesiąc, odkąd straciłem w Netanii ojca, siostrę i jej narzeczonego, którego kochałem jak brata. Nie wierzę, że poszli do nieba czy gdzieś tam. Nie chcę się łudzić. Myślę, że to by obrażało moją matkę i starszą siostrę, które przeżyły zamach.
W kurorcie Netania jest wiele hoteli. Miasto leży nad morzem, dziesięć kilometrów od terenów palestyńskich. Stamtąd pochodził samobójca, który 27 marca wszedł do jadalni Park Hotel. Nie wiadomo, dlaczego wybrał akurat ten. Wiadomo, że znał hotele Netanii, bo kiedyś tu pracował. I że od lat figurował na liście poszukiwanych przez izraelskie i arafatowskie służby specjalne.
Bomba sederowa
Opowieści naocznych świadków takich tragedii są często pełne luk i sprzeczności. Samobójca miał na sobie długi, czarny płaszcz, czarne okulary, długie czarne włosy, ale to była peruka. Niósł duży pakunek, torbę? Trzymał ręce w kieszeniach? Popychał restauracyjny wózek z potrawami? Rozglądał się, jakby szukał swojego miejsca na sali. Stanął na środku.
Seder, od którego bierze nazwę uroczysta kolacja, znaczy po hebrajsku porządek. I przebieg wieczerzy faktycznie jest od wieków zaprogramowany. Tradycja każe, by Żydzi gromadzili się pierwszego wieczoru tygodniowego święta Pesach na uczcie rodzinnej. Jak chrześcijanie w Wigilię. Sederowe dania mają symbolikę religijną. Mace, gorzkie zioła, jaja na twardo, słodkie smakołyki, udo jagnięcia, woda z solą, wino, jarzyny. Wszystko na pamiątkę wyzwolenia Żydów z niewoli egipskiej. To Mojżesz kazał obchodzić święto Paschy. I tak się dzieje po dziś dzień, jeśli jesteś Żydem – obojętne, wierzącym czy nie.
Na kolację w Park Hotel przybyło ponad 200 osób – Żydzi różnych pokoleń z rodzinami, z różnych stron Izraela i spoza jego granic.