O wejście do Unii ubiega się 10 państw, wśród których oprócz Polski jest trzech naszych sąsiadów: Czechy, Litwa i Słowacja. Ale nawet równoczesne przyjęcie tych państw do UE nie oznacza, że z tą chwilą ich obywatele będą mogli bez kontroli wjeżdżać do państw dotychczasowej unijnej Piętnastki. Przez kilka lat na granicy polsko-niemieckiej, czesko-austriackiej czy na lotnisku w Paryżu lub Rzymie Polacy, Litwini i Czesi dalej będą pokazywać paszport obcym strażnikom granicznym.
Wynika to stąd, iż zewnętrzne granice UE nie pokrywają się z zewnętrznymi granicami tzw. obszaru Schengen, czyli państw, które zniosły pomiędzy sobą granice wewnętrzne (a tym samym i kontrole graniczne). Wejście do Unii nie wiąże się z automatycznym przyjęciem do grupy Schengen. Wcześniej przez kilka lat sprawdzano szczelność granic austriackich i greckich, zanim państwa te włączono do Schengen. Z Polską i z resztą nowych członków Unii będzie podobnie.
Dziś do grupy Schengen należą wszystkie państwa UE (poza Wlk. Brytanią i Irlandią), oraz Norwegia i Islandia (które z kolei nie są członkami UE). Istotą porozumienia Schengen (poza wspólną i ujednoliconą procedurą wizową) jest istnienie zintegrowanego systemu informatycznego (SIS), w którym gromadzi się dane o milionach podróżujących osób, w tym także o osobach poszukiwanych i niepożądanych w państwach Schengen. Pojemność systemu SIS została już jednak wykorzystana i obecnie trwają procedury przetargowe poprzedzające budowę nowego systemu informatycznego SIS II, o pojemności umożliwiającej włączenie do niego kolejnych dziesiątków milionów osób. SIS II ma być gotów w 2005 r., co pozwoli nowym państwom Unii (w tym i Polsce) wejść do Schengen w latach 2006–2007. Dopiero wówczas będzie mogła być zniesiona kontrola paszportowa na polsko-niemieckiej wewnętrznej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej czy też na polsko-czeskiej w Sudetach.