Archiwum Polityki

Trele-morele

Piętnowanie filmów i seriali z czasów PRL-u stało się na tyle banalne, że czynność tę zarzucili nawet radykalni krytycy dawnej Polski. Jednak Święto Pracy wzmogło czujność publicysty „Naszego Dziennika” Dariusza Zalewskiego, który w rubryce „Tele-morele” obnażył komunistyczne sentymenty telewizyjnych decydentów. Tak więc 1 maja, kiedy to powinno się „poobśmiewać dawne święto towarzyszy”, trudno było znaleźć wzmianki „o dawnych spędach, zwanych pochodami”. Publicysta wychwycił natomiast, że tego dnia na różnych kanałach pojawiły się stare komedie: „Gdzie jest generał?”, „Wiosna, panie sierżancie” i odcinek „Czterdziestolatka”. Nie ma wątpliwości, że filmy te „miały za zadanie wywołać uśmiech rozrzewnienia na twarzy widzów i przywołać wspomnienia dawnych, dobrych... komunistycznych czasów”. Ale perfidia telewizyjnych włodarzy jest jednak o niebo większa. Oto bowiem także w Święto Pracy „zaserwowano odpowiednią dawkę filmów amerykańskich”, a przecież „»amerykanizacja« kojarzy się z pracowitością”. I wreszcie „po zastosowaniu takiego manewru »znieczulenia« nastąpiło przejście do kontrofensywy”, czyli wyświetlania rzeczonych komedii.

Strzeżmy się więc: ilekroć zobaczymy odpowiednią dawkę filmów amerykańskich, możemy być pewni, że za chwilę pojawi się stosowny serial, który nieodmiennie wywoła uśmiech rozrzewnienia na twarzach skołowanych widzów i wznieci w nich tęsknoty za przeszłością.

Polityka 20.2001 (2298) z dnia 19.05.2001; Kultura; s. 42
Reklama