Archiwum Polityki

Wiatrak się kręci

Na początku był Cannes-can, czyli „Moulin Rouge”, musical przypominający najlepsze czasy legendarnego paryskiego kabaretu spod znaku czerwonego wiatraka. Dyrekcja festiwalu nie mogła wybrać nic odpowiedniejszego na inaugurację – nazajutrz w recenzjach zwracano jednak uwagę na pewien drobiazg, że jest to mianowicie film amerykański, a nie francuski.

Jeszcze do niedawna Cannes opowiadało się konsekwentnie po stronie czystej sztuki filmowej, lekceważąc ostentacyjnie komercję nawet w szlachetniejszym wydaniu. Ostatnio sytuacja ulega zmianie. Thierry Fremaux, nowy dyrektor artystyczny festiwalu, który zeszłej zimy dwa razy latał do Los Angeles, by zawrzeć pokój z najmożniejszymi tamtejszymi producentami, głosi teraz publicznie, że nie ma zamiaru szykanować pewnych tytułów tylko dlatego, że najprawdopodobniej znajdą się one na pierwszych miejscach tzw. Box Office, czyli listy najlepiej sprzedających się nowości. Jakby w rewanżu prezydent Good Machine International David Linde (który ma w ręku filmy braci Coen) powiedział w jednym z wywiadów, że Cannes jest wprost idealnym miejscem, w którym można pokazywać artystyczne kino, będące równocześnie rozrywką najwyższej próby. Zdaje się, że nikt dzisiaj nie potrafi znaleźć lepszego przepisu na sukces w branży kinematograficznej, nic zatem dziwnego, że Cannes podało sobie ręce z Hollywoodem.

W pierwszej części festiwalu kino amerykańskie dominuje, chociaż nie wszystkie pokazane utwory zachwycały. Jednego wszak można być pewnym – że nawet błahe filmy są perfekcyjnie zrealizowane, potrafią zatrzymać uwagę widza, czego nie da się powiedzieć o niektórych dziełach reprezentujących mniej skomercjalizowane kinematografie, choćby francuską. Wspomniany „Moulin Rouge” został wprawdzie przez krytykę przyjęty z rezerwą, ale nie bardzo wiadomo dlaczego. Obraz Baza Luhrmanna (wcześniej zrobił „Romea i Julię” z Leonardo DiCaprio) jest bowiem godnym podziwu popisem reżyserskim, montażowym oraz aktorskim (Nicole Kidman i Ewan McGregor), ale także wspaniałą, inteligentną zabawą dla kinomana, który odnajdzie tu twórcze pomieszanie znanych motywów kultury filmowej, i nie tylko, pochodzących zresztą z różnych epok.

Polityka 20.2001 (2298) z dnia 19.05.2001; Wydarzenia; s. 16
Reklama