W tekście „Dzieci rewolucji” (POLITYKA 3) Jacka Żakowskiego zawarte są dwie nieprawdziwe sugestie. Autor pisze o zgłoszonej przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego poprawce do ustawy lustracyjnej sugerując, że Jarosław i Lech Kaczyńscy stali się w ostatnim czasie przeciwnikami lustracji, jak też zestawia osobę Premiera RP Jarosława Kaczyńskiego z osobami, którym postawiono zarzuty lustracyjne, sugerując, że dotyczyły one również szefa rządu. Pragnę wyjaśnić, że:
Po pierwsze
Ani Jarosław Kaczyński, ani Lech Kaczyński nigdzie nie występowali przeciwko lustracji. Byli zawsze jej zwolennikami. Jeśli lustrację rozumieć w sposób właściwy, tzn. jako ujawnienie agentów i innego typu współpracowników służb specjalnych PRL.
A także ewentualne wprowadzenie ograniczeń co do ich udziału w życiu publicznym. Ograniczenia te oczywiście musiałyby być stosowane przez ograniczony czas. Na przykład 10 lat.
Wątpliwości Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Kaczyńskiego budził postulat pełnego ujawnienia wszystkich akt, a więc także akt figurantów, czyli osób inwigilowanych. A więc także ofiar i czynnych przeciwników reżimu komunistycznego. Ograniczenie to jednak nie miało wedle tez wygłaszanych przez Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Kaczyńskiego dotyczyć osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie, których materiały miały być ujawnione w całości.
Zastrzeżenia zgłoszone w postaci poprawki do ustawy wyrastają z dwóch przesłanek. Pierwszej – z obawy, że w obecnym kształcie zostanie ona uchylona przez Trybunał Konstytucyjny. Drugiej – z obawy, że będzie bardzo trudna do uchwalenia. Po ewentualnym uchwaleniu przez Sejm i Senat poprawek – czy przyjęciu przez Sejm i Senat poprawek ustawa w dalszym ciągu będzie przewidywała stworzenie listy agentów, a więc ich pełne ujawnienie, jak i dostęp do akt jedynie z możliwością uczynienia przez osoby, których dotyczą, pewnych zastrzeżeń.