W referendum blisko 60 proc. głosujących opowiedziało się za zniesieniem zakazu przerywania ciąży, ale większość Portugalczyków właściwie w ogóle nie podjęła tematu. Być może więc zrobi to za nich parlament, co już zapowiedział premier José Socrates Carvalho. Podobne referendum odbyło się w 1998 r., wtedy także ponad połowa uprawnionych do głosowania nie poszła do urn. Obowiązująca ustawa przewiduje karę do trzech lat więzienia dla kobiety, która podda się nielegalnej aborcji, i do ośmiu lat więzienia dla lekarza, który jej dokona. Portugalskie prawodawstwo jest jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Aborcja jest dozwolona jedynie w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia psychicznego matki, wrodzonej wady płodu albo gwałtu. A usunięcie ciąży jest uznawane za przestępstwo.