W Rossyi
Z początkiem XIX w. w imperium Romanowów dość szybko wyjaśniło się, że prostytucję traktować należy jak zło konieczne. Zalegalizowano domy publiczne, a ich mieszkanki zobowiązano do rejestracji w specjalnie zorganizowanych komitetach policyjno-lekarskich. Agenci policji gorliwie wyławiali niezarejestrowane damy, cichodajki, domy publiczne zaś oddano pod nadzór departamentu policji w imperatorskim MSW.
Jak podają archiwa tego ministerstwa, w 1889 r. w Cesarstwie Rosyjskim doliczono się 1216 domów publicznych, a w każdym z nich od trzech do dziewięciu dziewcząt. Na przykład w Moskwie było wtedy zarejestrowanych 130 zakładów z 950 kobietami, a oprócz tego 206 pań samodzielnie uprawiających nierząd. Bezsprzecznym liderem wśród stolic Europy był pod tym względem Sankt Petersburg. W jego zakładach trudziło się ponad 4700 nocnych motylków, prawie dwakroć więcej niż w Paryżu. Regulacja prawna była jednolita dla wszystkich chrześcijańskich, tj. europejskich, guberni Cesarstwa Rosyjskiego, w tym i ówczesnego Królestwa Polskiego.
Średni wiek kapłanek miłości wynosił 24 lata, jednakże spotykało się wśród nich i młodziutkie dziewczątka, i doświadczone panie po pięćdziesiątce. Pochodziły one głównie z rodzin chłopskich, rzadziej z mieszczańskich, a tylko co pięćdziesiąta była szlachcianką. Co dziesiąta była zamężna, co piąta miała dzieci. Większość prostytutek była poddanymi rosyjskimi, co prawda różnych narodowości cesarstwa. Wśród dziewcząt sprzedajnych spotykało się również Szwedki, Greczynki i Francuzki.
Okólniki departamentu policji, wydawane specjalnie w celu uporządkowania kwestii płatnej miłości, drobiazgowo określały wszelkie szczegóły codziennych zajęć tak szefowej, jak i dziewcząt. Kierować burdelem mogła tylko kobieta.