Archiwum Polityki

Nic wielkiego

Wolontariat (łac. volontarius – dobrowolny): bezpłatna, świadoma działalność na rzecz innych lub całego społeczeństwa, wykraczająca poza związki rodzinno-koleżeńsko-przyjacielskie.

Agnieszka, pierwszy rok prawa, w soboty na oddziale onkologicznym Centrum Zdrowia Dziecka jest wróżką

Rano telefon ze szpitala, że Paweł ma ochotę na mleczko czekoladowe w tubce. Na siódemce – onkologicznym piętrze w Centrum Zdrowia Dziecka – żadnych zachcianek się nie odkłada, choć Paweł to już 16-letni facet, tańczy breakdance i nie wierzy we wróżki. Jest sobota. Dwie godziny Agnieszka lata po sklepach za tą czekoladą.

Zabieraj te kabelki i zrób mi miejsce – Agnieszka siada na rogu łóżka. Bez patosu, bez żadnego tam szacunku dla choroby. Tak, żeby Paweł, łysy chłopak w jej wieku, czuł się jak kumpel, jakby za chwilę miał zatańczyć tego breaka.

Ciekawe, co u mamy Michasia? – Proszę odsapnąć, umyć włosy, kawkę wypić, czasu mi nie żal – Agnieszka bierze niemowlę na ręce, które nie odstępuje matki na krok, niech oczy chociaż przymknie albo się porządnie wypłacze.

Jest wieczór, gdy Agnieszka wraca do domu. Bierze chleb, coś do chleba. Mijając się w kuchni z rodzicami, nie relacjonuje onkologicznych historii. Że na siódemkę znów przyjechał Mateusz, bo po chemii ma złe wyniki badań. Że w piątek będzie miał ósme urodziny, dzień wcześniej niż naprawdę, bo w sobotę znów podłączą go pod jakieś rurki.

Więc Agnieszka smaruje chleb i układa w myślach harmonogram na piątek: o 12.20 kończy angielski, będzie pół godziny przed wykładem z psychologii na kupienie tortu. Prezent kupi w czwartek. Aha, trzeba włożyć szpilki, bo na wieczór już kupili z chłopakiem bilet do teatru.

W kuchni mija się z tatą, inspektorem drogownictwa, i mamą, pracownikiem towarzystwa ubezpieczeniowego. Nie są przekonani do tych wyjazdów.

Polityka 6.2007 (2591) z dnia 10.02.2007; Na własne oczy; s. 108
Reklama