Senator profesor Ryszard Bender (PiS) wyjaśnił w „Naszym Dzienniku”, na czym polega różnica między przyjęciem traktatu lizbońskiego a pierwszym rozbiorem Polski: „Wtedy był jeszcze drugi rozbiór, teraz nie będzie już potrzebny, zostaniemy inkorporowani do państwa »Unia Europejska«. Reszty będzie dokonywała tzw. Rada Europejska, szefowie rządów przy jakimś tam systemie głosowania według kruczków jurydycznych”.
Z Ryszardem Benderem próbował porozmawiać dziennikarz „Polski”, w szczególności zaś o początkach kariery politycznej obecnego senatora, czyli wejściu do Sejmu PRL w 1976 r. na miejsce Stanisława Stommy, usuniętego przez władze komunistyczne za to, że nie poparł poprawki do konstytucji o sojuszu z ZSRR. Benderowi najwyraźniej puściły nerwy: „Tu rozmawiamy o traktacie lizbońskim, a pan wyciąga takie sprawy. Jest pan napastliwy i chce mnie pan ubóść... Uważam, że tej rozmowy nie było! Nie dam panu autoryzacji! Nie rozmawialiśmy! W ogóle pan do mnie nie dzwonił!”.
Po rozpadzie LiD byli koalicjanci kłócą się o literkę „D”. „Przecież w naszej nazwie jest wyraźny nacisk na przymiotnik »demokratyczny«” – przekonuje reprezentujący SLD europoseł Andrzej Szejna. „Kiedy w LiD nas nie ma, nazwa powinna być zmieniona! Bo »D« przy LiD oznaczało naszą partię” – nie zgadza się Janusz Onyszkiewicz, szef PD. „Nazwę trzeba zmienić – domaga się też Andrzej Celiński, poseł SDPL. – A jeśli ktoś uważa inaczej, to oznacza, że jakaś wielka próżnia wyssała mu mózg z czaszki!”.
Dzięki premierowi Donaldowi Tuskowi, który wyznał, iż prezes Jarosław Kaczyński kojarzy mu się z Potworem Ciasteczkowym, postać z programu „Ulica Sezamkowa” stała się jednym z bohaterów tygodnia.