Zbulwersowani komentarzem (POLITYKA 21) o stworzeniu na terenie Polski Centrum Wypędzonych Niemców ośmielamy się wtrącić swój zbiorowy głos do ogólnopolskiej polemiki w tej sprawie. (...)
Chcemy tylko zapytać pana A. Krzemińskiego, z kim uzgadniał lokalizację owego pomnika wypędzonych na naszej ziemi? Nie pytając własnego narodu tak okrutnie doświadczonego przez niemiecki faszyzm o zgodę na to?
Przecież to nie my poszliśmy w 1939 r. wypędzać Niemców z ich własnego kraju. To oni napadli nas zbrojnie i wysiedlali w bestialski sposób, jakiego do tej pory nie znano w Europie. Tak byli zachłanni na obiecany przez Hitlera Lebensraum i zdobyczne mienie podbitych narodów, że rozpełzli się po całej Europie i stąd uzbierało się tych 15 mln wypędzonych po wojnie Niemców. (...)
Prosimy przypomnieć sobie losy Polaków w międzywojennym Wolnym Mieście Gdańsku. Tam już długo przed napaścią na Polskę podlegali oni przeróżnym szykanom i bojówkom hitlerowskim. W czasie okupacji cierpieli jeszcze więcej (bo w większości zesłani do Stutthofu). My to pamiętamy (...)
Nie róbcie znaku równania między nami wysiedlonymi w 1939 r. Polakami a wypędzonymi sześć lat później naszymi oprawcami. Bo to zasadnicza różnica. (...) Przeciwni jesteśmy stworzeniu pomników naszym niedawnym katom na polskiej ziemi.
Najrozsądniejsza wydaje nam się propozycja pani Steinbach, która chce muzeum pamięci wypędzonych usytuować w Berlinie, ku przestrodze ich samych – Niemców! (...) Sądzić należy, iż my wysiedleni Polacy i wypędzeni Niemcy uzgodnilibyśmy to najwłaściwiej. Tylko niech za nas nie decydują późno urodzeni, bo w tej sprawie to my mamy coś do powiedzenia – nie oni.