Kiedy po raz ostatni mówił ksiądz o Bogu?
Za każdym razem, kiedy prowadzę jakiś kurs dla grup duszpasterskich, kiedy wykładam teologię na Uniwersytecie Notre Dame, czy wreszcie wygłaszam kazanie w czasie mszy – mówię o Bogu. W pewnym sensie to naturalne, w końcu jestem księdzem. A dlaczego pan pyta?
Bo już od kilku miesięcy nie słyszałem w USA duchownego czy biskupa, który mówiłby o Bogu, ale za to nieustannie na tematy związane z seksem.
Trudno się dziwić, że wielu ludzi Kościoła wykazuje dziś niepokój dotyczący seksualnego wykorzystywania nieletnich przez katolickich duchownych. W moim przekonaniu jest to świadectwo niepokoju o skuteczność dalszego nauczania Kościoła. Obecny kryzys jest tak poważny, bo wbija sztylet w duchowieństwo. A przecież duchowieństwo jest fundamentem sakramentalnego życia Kościoła.
Czy obecny kryzys katolicyzmu w Stanach nie świadczy o potrzebie innego spojrzenia Kościoła na ludzką seksualność, np. w sprawie stosowania środków antykoncepcyjnych?
Zgadzam się, że Kościół dotychczas nie był otwarty na to, by ponownie rozważyć niektóre aspekty swego nauczania na temat ludzkiej seksualności. To sprawia, że laikat katolicki – szczególnie młode małżeństwa – patrzą z dużą nieufnością na sposób, w jaki hierarchia Kościoła wykorzystuje swój autorytet do mówienia im, jak mają żyć, kiedy rodzić dzieci, jak się kochać itd.
W przeszłości biskupi zabierali głos w sprawach, które nie miały wpływu na życie szeregowych katolików. Tak więc świeccy mogli ignorować to, czego nauczał Kościół, ponieważ to nauczanie nie miało żadnego wpływu na styl ich życia. Ale kiedy biskupi skierowali swoją uwagę na kwestie, o których świeccy naprawdę coś konkretnego wiedzą – jak choćby o seksie czy planowaniu rodziny – zaczęto ich uważnie słuchać.