Nowa ustawa „o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej” zmienia relacje na linii sprzedawca–kupujący. Najważniejsza modyfikacja polega na likwidacji pojęcia rękojmi za wady – instytucji prawa cywilnego, która dotychczas chroniła nabywcę towaru przed konsekwencjami wynikającymi z ukrytych wad i usterek towaru. Obecnie rękojmia zostaje zastąpiona przez nowe pojęcie „zgodności towaru z umową”. Sprzedawca odpowiada przed kupującym, jeśli towar nie może być wykorzystany „do celu, do jakiego jest zwykle używany” oraz gdy jego właściwości nie odpowiadają „tym, jakim powinien się cechować towar tego rodzaju”.
Ustawodawca podpowiada, co może jeszcze mieścić się w pojęciu„zgodności z umową”: wszystkie informacje o towarze dołączane przez producenta lub sprzedawcę (na opakowaniu, w ulotkach, broszurach, instrukcji obsługi itd.), a także – uwaga! – zapewnienia złożone w reklamie.
Pozornie nowe przepisy nie są rewolucyjne. Z rządowego uzasadnienia wynika, że wprowadzono je przede wszystkim ze względu na konieczność dostosowania polskich regulacji do obowiązujących w Unii. Tam nie ma pojęcia rękojmi za wady, więc i my musieliśmy ją zastąpić pojęciem „zgodności towaru z umową”. Konsumenci specjalnie tego nie odczują. Nadal będą mogli zwrócić się do sprzedawcy z żądaniem naprawy albo wymiany towaru, a także żądać odstąpienia od umowy. Większość producentów – zwłaszcza urządzeń technicznych – tak jak dotychczas będzie udzielać gwarancji.
Nowa ustawa sprawia wrażenie przyjaznej konsumentowi – jeśli z rękojmi mogliśmy korzystać tylko przez rok, teraz będziemy chronieni przez dwa lata. Jeśli kodeks cywilny żądał, by poinformować sprzedawcę o pojawieniu się wady w ciągu miesiąca, to czas ten został wydłużony do dwóch miesięcy.