Rok temu narzekaliśmy na śnieg i mróz. Teraz biadolimy, że jest za ciepło. W górach chcą nawet ogłosić stan klęski żywiołowej z powodu dramatycznych niedoborów białego puchu. A niektórzy snują już kasandryczne wizje, że oto nasze dzieci będą się dowiadywać co to śnieg wyłącznie z archiwalnych filmów. Jednak pogoda lubi płatać figle, więc w dniu, w którym drogi Czytelniku czytasz ten tekst, mogłeś przedzierać się przez śnieżne zaspy dygocąc z zimna. Tak czy inaczej mieliśmy najcieplejszą jesień od 1779 r. Dlaczego zima tak się spóźniła? Podobno w lecie zbytnio nagrzał się Atlantyk i teraz oddaje nam swoje ciepło. Zaspał też mocno wyż syberyjski, który zawsze schładzał tę część Europy – jak choćby podczas pamiętnej ubiegłorocznej zimy. A może to skutek globalnego ocieplania? Ostatnio w prasie naukowej coraz częściej pojawiają się też głosy uczonych, że oto znajdujemy się u końca fazy ocieplenia i niedługo (choć oczywiście nie wiadomo, czy za kilkadziesiąt, kilkaset czy kilka tysięcy lat) nastanie kolejna epoka lodowcowa. I wtedy dopiero zatęsknimy za ciepłymi zimami. Będzie więc cieplej czy zimniej? Na razie tylko jedno jest pewne: klimat to bardzo skomplikowana sprawa i pewnie nie raz nas zadziwi. Dlatego w tym roku nie chowajmy jeszcze nart i sanek do piwnicy.
Marcin Rotkiewicz
O anomaliach pogodowych czytaj więcej s. 25