Mimo prymitywnej budowy i miernej sprawności energetycznej żarówki są źródłem światła bliskim ideałowi, bo zbliżonym do światła słonecznego. Dzięki nim możemy wygodnie żyć i pracować praktycznie całą dobę. Nie mamy kłopotów z rozpoznawaniem kolorów, a ciepła barwa światła żarówkowego sprzyja dobremu nastrojowi.
Same zalety? Niekoniecznie, zwłaszcza że zasada działania współczesnych żarówek praktycznie nie zmienia się od 127 lat: zamknięty w przezroczystej szklanej bańce drucik, rozżarzony do wysokiej temperatury prądem elektrycznym, emituje światło i – co doskonale można poczuć – ogromną ilość ciepła. Dzieje się tak, bo zaledwie 5–8 proc. energii pobieranej przez żarówkę zamienia się w promieniowanie widzialne, ogromna jej większość jest marnowana właśnie w postaci zbędnego ciepła. Kolejną wadą żarówek jest ich niezbyt duża trwałość (zwykle nie przekraczająca 1000 godzin pracy) i mała odporność na urazy mechaniczne.
Kilka pokoleń inżynierów i konstruktorów głowiło się
nad udoskonaleniami, które doprowadziły do powstania żarówek halogenowych, różnego rodzaju świetlówek, a także wielu innych urządzeń wykorzystujących w swoim działaniu mniej lub bardziej złożone zjawiska elektro-fizyko-chemiczne i – niestety – często zawierających substancje szkodliwe dla zdrowia, czasami wręcz trujące. Pomimo sporych nakładów na badania, jeszcze do niedawna nie było sensownej alternatywy dla żarówek. Teraz mamy już do dyspozycji zupełnie nową generację „żarówek” pozbawionych większości wad poprzedniczek – są to tzw. półprzewodnikowe źródła światła SSL (od ang. Solid State Light).
Spośród SSL największą popularnością, przede wszystkim ze względu na atrakcyjną cenę, cieszą się diody LED (Light Emitting Diode) o dużej mocy.