Gdzieś w Ameryce Południowej dr Indiana Jones wchodzi do świątyni. Udaje mu się ominąć kolejne pułapki zastawione przez budowniczych i dojść do skarbu – złotej figurki bóstwa. Każdy wielbiciel Jonesa pamięta tę scenę, rozpoczynającą serię przygód archeologa-awanturnika w filmie „Poszukiwacze zaginionej arki”. W mijającym roku w jego rolę wcieliło się dwóch polskich archeologów: dr Jarosław Źrałka i mgr Wiesław Koszkul z Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy w dżungli, w piramidzie Majów, natrafili na nienaruszony grób władcy.
Obydwaj badacze już od kilku lat uczestniczyli w wykopaliskach na terenie Gwatemali i Belize. W Nakum – jednym z tutejszych ośrodków kultury Majów – prowadzili badania od 1999 r., w ramach projektu Triangulo. – Ponieważ po 2003 r. pojawiały się pogłoski, że projekt ten ma się skończyć, postanowiliśmy rozpocząć własne wykopaliska – mówi dr Źrałka. – W kwietniu ruszył nasz Projekt Archeologiczny Nakum. Dla obydwu archeologów stanowisko to jest wyjątkowo atrakcyjne. Wiesław Koszkul analizuje kontakty Majów z potężnymi sąsiadami z Centralnego Meksyku, zamieszkującymi mityczne Teotihuacán. Natomiast Jarosław Źrałka chciałby się dowiedzieć, dlaczego w latach 800–950, gdy większość ośrodków Majów podupadła, Nakum przeżywało okres największej prosperity.
Na terenie dzisiejszego Meksyku, oddalone o ok. 1000 km na północny zachód od Nakum, leżą ruiny olbrzymiego Teotihuacán. Aztekowie nazwali je „miastem, w którym narodzili się bogowie”, uważając, że tamtejsze wspaniałe piramidy mogli wznieść tylko giganci. Dla Montezumy II i innych azteckich władców było ono jak Mekka, którą należało odwiedzić chociaż raz w życiu.