Syryjska Rada Narodowa reprezentuje główne polityczne nurty syryjskiej opozycji. Nie jest to łatwe zadanie. Szefowie dyplomacji państw Ligi Arabskiej wezwali Radę Bezpieczeństwa NZ do interwencji sił pokojowych w Syrii (co zapewne okaże się pustym gestem), ale SRN od dawna nie może doprosić się Ligi o miejsce przy stole. Radę dzieli też spór, czy rozmawiać z reżimem Asada. Większość przyjmuje głos syryjskiej ulicy i odrzuca możliwość dialogu, nie brak jednak głosów przeciwnych. Iskrzy też między Radą a Syryjską Wolną Armią. W zeszłym tygodniu jej dowódca płk Rijad al-Asaad oskarżył Radę o nieudolność, czczą gadaninę i brak wsparcia. Przekaz złagodzono wspólnym komunikatem szefów obu ciał, ale złe wrażenie pozostało. I w opublikowanym właśnie statucie armii wyraźnie zapisano, że „wszystkie ciała rządowe i polityczne mają obowiązek współpracy z Syryjską Wolną Armią i wykonywania jej decyzji do czasu wyboru demokratycznych władz”. To jasny sygnał dla przebywających głównie poza granicami członków Rady, kto podejmuje decyzje dotyczące przyszłości tej rewolucji.