Archiwum Polityki

Narodowy Spis Powszechny do kosza?

Kolejny raz odroczono publikację wyników Narodowego Spisu Powszechnego w części dotyczącej deklaracji językowych i etnicznych. Miały być gotowe we wrześniu 2011 r., potem w grudniu, wreszcie w styczniu 2012 r. Na 6 lutego zwołano posiedzenie sejmowej komisji mniejszości narodowych i etnicznych, na którym przedstawiciel GUS miał wreszcie ujawnić tajemnicę. W ostatniej chwili posiedzenie odwołano, zaś posłowie dostali lakoniczne pisemko od prezesa GUS Janusza Witkowskiego, że „dane pozyskane w ramach NSP są obecnie opracowywane i będą upublicznione w II połowie 2012 r.”. Poseł Marek Plura (PO), niestrudzony orędownik śląskich spraw, publicznie zapytał prezesa: mamy do czynienia z wielkim narodowym spisem czy raczej z małym spiskiem?

Trudno nie podzielać podejrzeń posła. Przy takim instrumentarium, jakie mieli rachmistrzowie (terminale elektroniczne do pracy online, deklaracje internetowe), wyniki powinny być znane praktycznie nazajutrz po zamknięciu spisu, ich „opracowanie” polega jedynie na sumowaniu deklaracji, nie wymaga żadnych skomplikowanych algorytmów ani analiz. Tymczasem GUS od dawna publikuje dane spisowe dotyczące struktur demograficznych, zawodowych, przepływów społecznych (które rzeczywiście wymagają opracowań), zaś najprostsze dane ilościowe skrzętnie skrywa.

Logiczne wydają się tylko dwa wyjaśnienia. Pierwsze: wyniki spisu przeraziły polityków i teraz rozpaczliwie szukają możliwości, aby ich ujawnienie odwlec, ile się da. Przy wysokiej liczbie śląskich deklaracji etnicznych – a tego wszyscy się spodziewają – nie można dłużej oddalać roszczeń tej mniejszości, nie narażając się na europejskie sankcje. Niestety, politycznego przyzwolenia na emancypację Ślązaków nie ma i to we wszystkich politycznych obozach. Alternatywne wyjaśnienie brzmi równie szokująco: spis się nie udał, bo zawiodła przyjęta metodologia i może być zakwestionowany na europejskim forum i skompromitować GUS.

Jak pamiętamy, tylko 20 proc. obywateli miało być przebadane szczegółowo, reszta została objęta ledwie podstawowymi pytaniami. W dodatku części populacji w ogóle nie spisano, bo... zabrakło pieniędzy, ta grupa miała być objęta „ekstrapolacją danych”, czyli rozszerzeniem wyników uzyskanych od reszty obywateli. Ile było tych niespisanych? Nie wiadomo, GUS tego nigdy nie ujawnił. Wszystko to jest zaprzeczeniem samej idei spisu, gdyż ten z założenia powinien być „powszechny”, a więc objąć wszystkich przebywających w danej chwili na określonym terytorium.

Polityka 07.2012 (2846) z dnia 15.02.2012; Flesz. Kraj; s. 6
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną