Archiwum Polityki

Kurs ekonomii

W minionym roku przelano wyjątkowo dużo atramentu na tematy ekonomiczne. Rządowy projekt zmian w systemie emerytalnym podzielił ekonomistów (a nawet ministrów w gabinecie Tuska) i na początku roku zainicjował gorącą dyskusję, jak reformować otwarte fundusze emerytalne. O jej temperaturze najlepiej chyba świadczy dosadny język prof. Leszka Balcerowicza, który na propozycję zmniejszenia składki przekazywanej do OFE z 7,3 proc. do 2,3 proc. zareagował słowami: „Nie można Polaków traktować jak baranów”. Kulminacyjny moment sporu stanowiła telewizyjna debata Rostowski–Balcerowicz. Dowiedzieliśmy się z niej, że zdaniem ministra finansów przekazywanie pieniędzy do OFE, które następnie pożyczają je państwu, przyczyniając się do zadłużenia kraju, to „najbardziej bezsensowny wydatek w całym budżecie”. Balcerowicz przyczyny przyrastania długu publicznego widział gdzie indziej, m.in. w wydatkach na biurokrację i przywilejach. Ostatecznie, mimo prób wywierania społecznego nacisku m.in. przez akcję billboardową, strona rządowa dopięła swego. W kwietniu prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę wprowadzającą zmiany w systemie emerytalnym. Zmniejszona do 2,3 proc. składka przekazywana do OFE stopniowo będzie wzrastać, docelowo – w 2017 r. – osiągnie 3,5 proc.

2011 r. był też rokiem franka – gwałtownie rosnący kurs (w sierpniu przekroczył granicę 4 zł) dodatkowo obciążył budżety kilkuset tysięcy rodzin, które wzięły kredyty w tej walucie. Przy okazji dyskusji, czy i jak państwo może interweniować w takich kwestiach, wielu kredytobiorców przeszło przyspieszony kurs ekonomii nie tylko na poziomie budżetu domowego.

Polityka 52.2011 (2839) z dnia 21.12.2011; Flesz. Kraj 2011; s. 13
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną