Szatan pojawił się przed wyborami. Nic dziwnego. III RP musiała do tego doprowadzić. Upadek wartości patriotycznych i narodowych jest taki, że żydowski piłkarz Maor Melikson być może zagra w reprezentacji Polski. Jedni twierdzą, że to dobrze, bo pokazuje, że – wbrew rozmaitym Grossom – jesteśmy krajem tolerancyjnym, otwartym. „Nieważne, jakiego koloru jest kot – ważne, żeby łapał myszy” – mówią. Gra w reprezentacji to zaszczyt. Melikson powinien to docenić. To nie przypadek – dodają z dumą – że żydowski piłkarz chce kopać właśnie piłkę polską i występować przed naszymi, znanymi z tolerancji, kibicami. Skończą się okrzyki „Widzew Żydzew!” i „ŁKS żydowską kurwą jest”. Poza tym każdy ma swojego Żyda, nasza reprezentacja też będzie miała.
Melikson w kadrze to mocny argument wobec oszczerców. Antysemityzm? W Polsce? – Odp... się od nas, jaki inny kraj dałby prawo grania w koszulce z białym orłem piłkarzowi starozakonnemu?! A jeśli na tej koszulce albo na samochodzie ktoś mu domaluje gwiazdę Dawida, to wina Tuska – trzeba było nie obrażać kibiców. Tylko czy Maor Melikson będzie mógł stanąć pod transparentem „Tu jest Polska”? Na razie Melikson medytuje, jak to Żyd. „Melikson przemówi nogami” – mówi trener. Czekamy, którą nogą zabierze głos – polską czy izraelską?
Szatan tak namieszał, że gwiazdą kongresu kultury we Wrocławiu był inny Żyd, zresztą oldboy, Zygmunt Bauman. I znów jedni mówią: „Żyd, ale dobrze gra”. Inni gwiżdżą, bo Bauman gra tylko lewą nogą. Systematycznie pieści go „Rzepa”: „Profesor Bauman, gdy usiłuje ratować wiarę tamtych (stalinowskich – red.) czasów przemyśleniami o »płynnej rzeczywistości«, czy inni prorocy ponowoczesnej dekadencji i antywartości sprawiają, na szczęście, wrażenie groteskowe” (9.09.2011 r.). „Bauman nie rozliczył się nigdy ze swojej stalinowskiej przeszłości” (13.09.2011 r.). „Gwiazda wrocławskiego kongresu Zygmunt Bauman jeszcze dziś broni swoich dawnych bezpieczniackich zaangażowań, porównując leśnych ludzi do... współczesnych terrorystów” (17.09.2011 r.).
Dziennikarz „Rz” tak podsumowuje życie Baumana: „Bauman w 1939 r. był w Polsce, ale uciekł wraz z rodzicami do Sowietów. Tam trafił do armii Berlinga. Ranny pod Kołobrzegiem, służył jako oficer polityczny. W latach 1945–1953 pracował w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Również w pionie politycznym. Jak wynika z dokumentów, brał udział w »walkach z bandami«. W latach 1945–1948 był zaś agentem Informacji Wojskowej o pseudonimie Semjon. Z KBW zwolniono go w 1953 r., dziesięć dni po śmierci Stalina. W 1968 r. został wyrzucony z PRL w ramach antysemickich czystek. Na Zachodzie zrobił zawrotną karierę. Jest jednym z najwybitniejszych socjologów”. Do tego fotografia Baumana z podpisem: „Zygmunt Bauman w 1939 r. w Polsce, ale uciekł wraz z rodzicami do Sowietów”.
Manipulowanie życiorysami, wybiórcze traktowanie cudzej przeszłości – to dziś praktyka rozpowszechniona. W „Gazecie Polskiej” ukazała się rozmowa z Krzysztofem Czabańskim, kandydatem PiS do Sejmu, niezależnym prezesem Polskiego Radia za czasów IV RP. Niezależny dziennikarz, podobnie jak niezależny agent Tomek, kandyduje już pod sztandarami PiS. Opowiada bajki: trzeba zniszczyć „tę atrapę dziennikarstwa, ten pozór opinii publicznej, pozór niezależnych mediów, które zajęły prawie całą scenę publiczną”. Media się zdegenerowały, brylują ludzie około pięćdziesiątki. „Zaczynali kariery dziennikarskie w stanie wojennym. Byli przyjmowani do oficjalnych mediów. Odnowiony 5 kwietnia 1982 r. Program 3 Polskiego Radia miał przyciągnąć młodzież do gen. Jaruzelskiego. Tam część obecnych gwiazd zaczynała, (...) nadal kochają generała”. Autor niesławnych czystek w Polskim Radiu dobrze zna życiorysy wielbicieli generała. A jaki jest życiorys kandydata PiS? O tym dociekliwa zazwyczaj „Gazeta Polska” ani mru-mru. Ani jednego pytania na ten temat, sam kandydat też o tym nie wspomina. Czyżby urodził się w 1989 r.? Czy nie pracował w reżimowych mediach? Nie należał do przestępczej organizacji? Nie przeżył – jak Bauman – ewolucji, zanim z larwy przekształcił się w motyla?
Szatan nie próżnuje. Chyba coś pomieszał także w głowie Wojciecha Wencla, konserwatywnego eseisty i poety, autora pamiętnego „Listu do Czarka”, tego, który się rozwiódł, i tym samym splamił środowisko pampersów. W „Gazecie Polskiej Codziennie” W.W. opowiada, jak walczy „przeciw systemowi” III RP: „W tej chwili funkcjonujemy w drugim obiegu, budujemy podziemną kulturę, ale nadejdzie jeszcze nasz czas. (...) potrzebujemy większej mobilizacji do budowania podziemnych struktur. Konieczna jest też ogromna determinacja naszych politycznych reprezentantów, czyli PiS-u. (...) Przyjdzie taki dzień, kiedy ten wulkan polskości wybuchnie i odzyskamy własne państwo”. Jeżeli takie bajki p. Wencel opowiada w jak najbardziej legalnej „Gazecie”, to ciekawe, co pisze pod ziemią, w drugim obiegu. Wencel (rocznik 1972) nie zdążył do więzienia z Czumą, Niesiołowskim, Kuroniem i Modzelewskim, schodzi więc do podziemia teraz – kiedy to nic nie kosztuje, kiedy wolno drzeć zarówno Biblię, jak i Manifest Komunistyczny.
Podobno Maor Melikson jeszcze się zastanawia, czy być piłkarzem polskim, czy izraelskim. Może był na Okęciu? Prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista, opisuje w „Rz” incydent na warszawskim lotnisku. Jakieś typy lżyły grupę Żydów i nikt nie zareagował. Zawstydzające to wydarzenie uprzytomniło raz jeszcze – pisze profesor – że postawy i poglądy antysemickie nie są w naszym kraju tak rzadko spotykane, jakby się chciało widzieć. „Warto zastanowić się nad tym, czy podtrzymywaniu antyżydowskich uprzedzeń nie sprzyjała jednostronna obrona obrażonego polskiego honoru, gdy wychodziły na jaw lub przypominane były niemiłe fakty dotyczące postaw wobec Żydów niektórych naszych rodaków w czasie wojny i w okresie powojennym. Proszę sobie przypomnieć, jaka była dość częsta reakcja na pierwsze opublikowane szeroko w Polsce wiadomości o wydarzeniach wojennych w Jedwabnem”.
Proszę sobie przypomnieć? Oto kilka zdań z ówczesnej „Rz”: „Gross widzi rzeczywistość jako powszechny polski spisek zorganizowany po to, by wymordować Żydów i pozbawić ich majątku”. „W tym »rozrachunku« chodzi tylko o to, by Polaków zdemaskować, napiętnować i wychłostać jako antysemitów z zasady i wspólników Holokaustu”. „Pan Gross upiera się przy pasującym mu kłamstwie, jakoby Polacy sami z siebie pewnego dnia rzucili się mordować sąsiadów, a przypadkowo obecni Niemcy tylko robili zdjęcia”.
Może Maor Melikson jednak zagra w naszych barwach i podbije serca kibiców.