Archiwum Polityki

Papież krytykuje, mało obiecuje

Benedykt XVI przemówił w Niemczech twardo. Niezrażony częściowym bojkotem swej obecności w Bundestagu wzywał do walki z dechrystianizacją Europy. Braciom luteranom oświadczył, że dialog ekumeniczny to nie to samo co negocjowanie traktatu międzynarodowego. Nie ma na razie mowy nawet o gestach dobrej woli, a tym bardziej o zniesieniu ekskomuniki dla rozwiedzionych, takich jak obecny prezydent Niemiec Christian Wulff, katolik, który ożenił się powtórnie z luteranką. Papież mówił, że jest szansa na wspólną deklarację katolicko-luterańską na 500-lecie reformacji zapoczątkowanej przez Marcina Lutra w 1517 r. I przypomniał, że jedni i drudzy mają wspólnego przeciwnika: sekularyzację Zachodu oraz agresywne chrześcijańskie ruchy fundamentalistyczne.

Katolikom liberalnym nie robił nadziei na dopuszczenie kobiet do kapłaństwa, gejów do małżeństw w Kościele, rezygnację z celibatu czy złagodzenie stanowiska w sprawie eutanazji i aborcji. Łagodniej papież obszedł się z muzułmanami, a wzorowo z ofiarami księży pedofilów. Generalnie pierwsza oficjalna wizyta państwowa Benedykta w jego ojczyźnie wypadła lepiej niż wcześniejsze wyprawy do Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, ale nie przyniosła czegoś, co będzie dłużej pamiętane, nie wykroczyło poza sztampę takich wydarzeń kościelnych. Tu mistrzem pozostaje Jan Paweł II. Jakby w przeczuciu, że tak ta wizyta przebiegnie, słynny szwajcarski teolog dysydent ks. Hans Kung ostrzegł w wywiadzie prasowym przed „putinizacją” Watykanu pod rządami papieża Ratzingera.

Polityka 40.2011 (2827) z dnia 27.09.2011; Flesz. Świat; s. 12
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną