Po sześciu latach prac i dwuletnim opóźnieniu szykuje się sensacja: w Dreźnie w połowie października wreszcie otworzy podwoje całkowicie przebudowane Muzeum Historii Wojskowości. I to jak przebudowane! Daniel Libeskind, gwiazda światowej architektury, w neoklasycystyczną fasadę dawnego pruskiego arsenału wbił szklaną strzałę, przeszywając starą konstrukcję na wylot i burząc porządek. O to chodziło: o zderzenie dziejów niemieckich wojen, w tym rzecz jasna tej ostatniej, w której Drezno zapisało tragiczną kartę, zderzenie autorytaryzmu „z otwartością dzisiejszego demokratycznego społeczeństwa”, jak ujmuje to Libeskind.
Ta bryła ma szokować (bardziej konserwatywnych drezdeńczyków może szokuje za bardzo, „po co to było psuć”). Szokować, a w każdym razie burzyć schematy, ma też sama licząca 1,2 mln eksponatów wystawa. Zadba o to jej twórca, 49-letni historyk Gorch Pieken, przedstawiciel pokolenia wnuków. Osią przewodnią ekspozycji będzie tu historia przemocy, wojna widziana oczami uczestników i ofiar, wielkie epopeje opowiadane poprzez dzieje osobiste i poprzez 7 tys. przedmiotów symboli. Do tego wszystkie współczesne możliwości techniczne, wielki materiał ikonograficzny i bardzo wiele mocnych wrażeń – zapowiada Pieken. Spodziewa się też, że wywoła gorącą międzypokoleniową dyskusję. Pewnie się nie zawiedzie.